Każdy taniec, w którym łączą się ze sobą w pary (np. Państwo Młodzi, Haneczka i Jasiek, czy Zosia i Kasper) to nie tylko przykład utrzymywania tradycji, element dobrej zabawy, ale także "obraz" symbolizujący zachowywanie pewnych pozorów (bo przecież w rzeczywistości nie isnieje jeszcze między nim żadna autentyczna więź społeczna, nie rozumieją się. Panowie z miasta nie chcą równać się z chłopami, a wesele przyjaciela traktują jak modną rozrywkę. To jedynie przejaw ich ludomanii.)
Najważniejszą (demaskatorską) rolę bez wątpienia odgrywa jednak tzw.Chocholi taniec. Stanowi swoiste podsumowanie całego dramatu. To w nim tkwi jego ostateczna wymowa. Społeczeństwo jest jeszcze uśpione, nieprzygotowane do walki, niezdolne do czynu. Wszyscy (prócz Jaśka, który rozpaczliwie próbuje ich obudzić, ale ponieważ zgubił złoty róg - nie może tego uczynić) bezwolnie tańczą do muzyki grającego na skrzypcach Chochoła. Są jakby zamknięci w zaklętym
(a może i przeklętym) kręgu, drepczą w miejscu. Konstrukacja Chochoła pozwala jednak także na pewną optymistyczną interpretacje: przyjdzie czas wiosny, zostanie on
usunięty i krzak róży rozkwitnie ... Walka o wolność - sugeruje Wyspiański - jest więc sprawą przyszłości ...