dam ci moje wypracowanie bo tagże małam go napisać :)
WYWIAD NA TEMAT OKRESU II WOJNY ŚWIATOWEJ
Ja : Moją rozmówczynią będzie moja sąsiadka – Maria Kruszewska , która urodziła się w 1938 roku. W czasie wojny była małą dziewczynką, więc niektórych szczegółów nie może pamiętać.
Ja : Pani Mario, czy w czasie wojny w naszej okolicy stacjonowały jakieś jednostki?
P. Maria : Tak... Pamiętam, że w moim rodzinnym domu na Skowronkach pod koniec wojny stacjonował sztab niemiecki. Na podwórzu rozbili namioty, zajęli pokoje u nas w domu. Musieliśmy spać w kuchni.
Ja: Baliście się?
P. Maria: O tak, nie wiedzieliśmy ile zostaną, nie mieliśmy z nimi kontaktu. Razem z moją starszą siostrą Marysią bałyśmy się.
Ja: Ile czasu Niemcy gościli na waszym podwórzu?
P. Maria: Na szczęście jedną noc. Później wkroczyła Armia Radziecka.
Ja: Jak zachowywali się Niemcy, gdy opuszczali naszą okolicę?
P. Maria: Gdy Niemcy uciekali, podpalili w Łęczeszycach, gdzie mieli swoje warsztaty , zasoby benzyny, nie mieli ich jak przewozić, pozbywali się balastu. Zostawiali to co im ciążyło, jak najszybciej starali się uciekać.
Ja: Czy Armia Radziecka też zajęła wasze gospodarstwo?
P. Maria: Tak... Zachowywali się o wiele gorzej od Niemców...
Ja: Co na przykład wzburzyło Cię w zachowaniu Rosjan?
P. Maria: Choć byli u nas niedługo – zaledwie parę dni, wybili wszystkie nasze zwierzęta gospodarskie. Żywili się naszymi plonami, zabierali kury z kurnika. Rabowali ile się dało, a my baliśmy się nawet sprzeciwić...Żeby wszystkiego naszego dobytku nie udało się im zniszczyć, chowało się krowy i konie, trzeba było uważać żeby ich nie znaleźli.
Ja: A później i oni odeszli?
P. Maria: Tak... baliśmy się, żeby nie powrócili, modliliśmy się o to, gdy znikali nam z zasięgu wzroku... Na szczęście nasze prośby zostały wysłuchane.
Ja : Słyszałam, że podobno na Olszewie, robiono jakieś okopy...
P. Maria: Tak, brali ludzi, żeby robili wały obronne przeciw czołgom radzieckim, aby te nie mogły przejechać, ale to jeszcze robili Niemcy. Brali ludzi do różnych robót, na przykład do odśnieżania torów, a człowiek chcąc nie chcąc musiał się posłuchać i pójść robić to, co im każą.
Ja: Czyli nie było łatwo żyć w czasie wojny?
P. Maria: Trzeba było uważać na każdym kroku, trzeba było zamykać drzwi na noc, bo potrafili chodzić w nocy i walić, kazać otwierać, wpadać do domu i zabierać co się dało... Było ciężko, ale najważniejsze, że przeżyliśmy, dobrze, że ty już żyjesz w normalnych czasach. Niech Bóg da, aby ten koszmar już więcej nie powrócił.
Ja: A żywność?
P. Maria: Żyło się z tego, co się samemu wyprodukowało i wyhodowało. Zboże mieliło się na śrutowniku – na którym zazwyczaj mieliło się śrutę dla zwierząt. Później z tej mąki piekliśmy chleb. Wodę trzeba było wyciągać ze studni... W ogóle nie było światła, elektryczności. Wątpię by ktoś teraz przeżył bez prądu, a wtedy, nikt nawet nie marzył o radiu, a co dopiero o telewizji czy komputerach
...
Ja: Czy pamięta pani może coś jeszcze?
P. Maria: Niestety, już nie... Byłam za mała, wszystko o czym ci opowiedziałam, znam z historii opowiadanych mi przez moją mamusię.
Ja: Dobrze. Dziękuję, pani, za udzielenie wywiadu.
P. Maria: To dla mnie żaden problem.
Ja: Do widzenia.
P. Maria: Do widzenia.