Podziwiam Mary Lennox za to, że z biegiem czasu zmienił się nie tylko jej charakter, ale również wygląd. Gdy przyjechała do Anglii była bowiem „postacią małą i chudą; włosy miała jasne, rzadkie i stale skwaśniały wyraz twarzy; włosy jej były żółte tak samo zresztą jak twarzyczka”. Dziewczynka wyładniała, przytyła, stała się zupełnie inną „Mary”.
Na początku powieści poznajemy Mary jako rozkapryszoną egoistę. Jednak z upływem czasu, pod wpływem wydarzeń jakie miały miejsce w jej życiu, następuje metamorfoza - gruntowna przemiana jej sposobu myślenia, postępowania, a także wyglądu. Mary staje się uśmiechniętą, ładną dziewczynką. Dzięki temu, że zmieniła swój charakter, przestała być samotna, zyskała przyjaciół i zrozumiała, że życie potrafi być piękne. Choć na początku mogłoby się wydawać, że Mary jest złą dziewczynką, to jednak później zrozumiałam, że jest zupełnie inaczej.
Samotność, pozbawienie miłości najbliższych, odrzucenie przez rodziców, a potem ich śmierć odcisnęły duży „ślad” na psychice dziewczynki. Uważam, że Mary to naprawdę mądra, wartościowa dziewczynka o „dużym sercu”. Kiedy nawiązała więź z kuzynem Collinsem, pomogła mu wrócić do zdrowia
i naprawić relacje z ojcem.
Mary jest przykładem wspaniałej dziewczynki, która zrozumiała, że jeśli tylko się chce to można być szczęśliwym. Zmieniła się i dzięki temu zyskała wiele. Stała się szczęśliwa.