ówną postacią utworu jest ojciec, Jakub. Już na początek imię to kojarzy się nam z biblijnym Jakubem, który spierał się z aniołem. Podobną scenę przedstawia nam też Schulz w opowiadaniu ,,Nawiedzenie". ,,Aż pewnej nocy podniósł się ten głos groźnie i nieodparcie, żądając, aby mu dał świadectwo usty i wnętrznościami swymi. (...) Nie widziałem nigdy pro-roków Starego Testamentu, ale na widok tego męża (...) - zrozumiałem gniew boży świętych mężów. Był to dialog groźny jak mowa piorunów. (...) Nie patrząc widziałem go, groźnego Demiurga, (...) leżąc na ciemnościach jak na Synaju... "
Ojciec jednak, ma w ,,Sklepach cynamonowych" wiele twarzy. Raz jest kupcem, raz czarodziejem, innym razem amatorem hodowli ptaków czy nawet karakonów. Jednakże, zaw-sze jest wielką i potężną indywidualnością. W specyficzny sposób postrzega świat. Chciałby stworzyć coś wielkiego, ulotnego, ale posiadającego znaczenie, gdyż wierzy, iż wtedy dopiero mógłby należeć do uduchowionej klasy twórców; szuka także doznań niższych. Bardzo chciałby naśladować Boga, ukształtować swoją osobowość aż do takiej doskonałości, ale wie, iż jest to niemożliwe gdyż jest tylko człowiekiem, a jego dzieła są przemijające.
Postać ojca ma także głębokie znaczenie metaforyczne. Jest on bowiem symbolem od-chodzącego świata wspomnień, małych miasteczek i spokoju, który zastępowany jest wysoko ucywilizowaną rzeczywistością oraz rozwijającą się przedsiębiorczością. Najwyraźniej do-strzec to można w opowiadaniu ,,Ulica krokodyli": ,,Był to dystrykt przemysłowo-handlowy z podkreślonym jaskrawo charakterem trzeźwej użytkowości. Duch czasu, mechanizm eko-nomiki, nie oszczędził i naszego miasta i zapuścił korzenie na skrawku jego peryferii, gdzie rozwinął się w pasożytniczą dzielnicę. (...) Mało kto, nie uprzedzony, spostrzegał osobliwość tej dzielnicy: brak barw, jak gdyby w tym tandetnym, w pośpiechu wyrosłym mieście nie można było sobie pozwolić na luksus kolorów. "
Ojciec należy właśnie to wymierającego gatunku osób, które potrafią dostrzec owe zmiany. Wie co niosą one ze sobą, wie w co zamieniają ludzi - w manekiny. Zwykłe lalki bez duszy i rozumu, marionetki, którymi co inteligentniejszy człowiek może bezkarnie manipu-lować, a one i tak pozostaną bierne.
Tego właśnie boi się najbardziej. Ucieka od tego swego rodzaju odczłowieczenia, sta-ra się odwlec ten moment jak najdalej, bowiem manekin jest jedynie tworem stworzonym do pełnienia określonej funkcji, rzeczą, której człowiek nadaje nazwę, znaczenie i miejsce we wszechświecie. Ojciec nie chce być taki sam jak reszta bohaterów ,,Sklepów cynamono-wych", takich jak wuj Karol, przedstawiony jako lalka, nie posiadająca żadnych ludzkich cech: ,,Potem leżał długo nieruchomy, z szklanymi oczyma, które były koloru wody, wypukłe i wilgotne. W wodnistym półmroku pokoju, rozjaśnionym refleksem dnia upalnego za stora-mi, oczy jego jak maleńkie lusterka odbijały wszystkie błyszczące przedmioty... ", ciotka Agata - ,,wielka i bujna, o mięsie okrągłym i białym", czy też wuj Marek - ,,mały zgarbiony, o twarzy wyjałowionej z płci (...) w swym szarym bankructwie, pogodzony z losem... " Lu-dzie ci są już nie tylko zdehumanizowani, ale sprowadzeni do rangi niczego więcej jak ka-wałka mięsa, będącego już bez życia.
Wszystko to jest wynikiem komercjalizmu. Człowiek ugrzązł już w szarej codzienno-ści, zajął się sprawami zawodowymi, finansowymi, odrzucając to, co w życiu najważniejsze na bok. Teraz niestety nie będzie mu już łatwo uciec z tego przytłaczającego świata maneki-nów, z tej nicości. Zatracił bowiem zdolność odróżniania rzeczy dobrych od złych, szarych od kolorowych, wszystko stało się dla niego takie samo, zlało się w jedną bezbarwną całość.
Pozwalając głównemu bohaterowi powrócić do dzieciństwa, autor daje mu ostatnią szansę na odzyskanie utraconego szczęścia. Tylko ten okres w życiu człowieka nie uznaje bowiem żadnych granic, pozwala na beztroskie lawirowanie między jawą a snem. I tak prze-mieniając się w egzotycznego ptaka, jak małe, niewinne dziecko, ojciec wyraża swój protest przeciwko degradacji i unifikacji jednostki we współczesnym świecie. Tymczasem metamor-foza w karakona, sponiewieranego i wyrzuconego na śmietnik symbolizuje utratę wiary w tradycyjny system wartości.
Jednakże, moim zdaniem najważniejszym utworem z całego cyklu opowiadań jest ,,Traktat o manekinach". Jest to rodzaj wykładu, w którym ojciec przedstawia istotę swojego lęku. Manekin cechuje się tym, że w środku jest pusty, nie ma żadnych cech ludzkich, staje się niepotrzebną zabawką, którą łatwo można wyrzucić na śmietnik gdy się już znudzi. Re-dukcja człowieka do marionetki, pokazanie, że człowieczeństwo nie jest już w dzisiejszych czasach czymś istotnym, to sprawy, które najbardziej nurtują ojca. Sprawiają, że boi się jasno spojrzeć na rzeczywistość. To one sprawiają, że czuje się wyobcowany i sam żyje w swoim wyimaginowanym świecie. Dziecięcym świecie snów i marzeń.