Powieść Zofii Nałkowskiej pt. "Granica" jest dziełem innym od powstających dotychczas. Już na początku utworu przedstawione zostaje to, co najczęściej bywa przez pisarzy ukrywane. Autorka w sposób rzeczowy i bezpośredni informuje czytających o tym jakie jest zakończenie historii, którą zamierza opowiedzieć. Zastosowany chwyt retrospekcji pozwala przedstawić portret i dzieje głównego bohatera - Zenona Ziembiewicza. Przy tym autorka koncentruje się nie na kolejach losu, lecz na analizie skutków, które doprowadziły do jego tragicznego końca. Czytającego książkę ma przestać interesować, co będzie dalej, co stanie się z bohaterami, jak potoczą się ich losy. Teraz zadaje on sobie pytanie o przyczynę rozwoju wydarzeń, takich a nie innych decyzji i posunięć bohatera. Sakramentalne pytanie: "Co będzie dalej?" zostało więc zastąpione przez o wiele bardziej dociekliwe: "Dlaczego tak się stało?".
W "Granicy" Zenon Ziembiewicz przedstawiony został jako człowiek, którego psychika ewoluowała pod wpływem otoczenia. Zmiany te sprawiły, że coraz bardziej oddalał się on od swojego założenia życiowego: "Zenon pragnął rzeczy bardzo prostej: żyć uczciwie. Jego program był naprawdę minimalny". W utworze mowa jest nie tyle o życiu Zenona, ile o jego karierze. To ona zastępuje w znacznej mierze pojęcie "życia", utożsamia się z nią każde wydarzenie. Każda decyzja mierzona jest w kategoriach sukcesu bądź klęski zawodowej. Śmierć Ziembiewicza jest zatem nie kresem życia ale końcem kariery.
Postanowienie Zenona o pracy nad własną karierą decyduje o ostatecznym ukształtowaniu się jego osobowości, życiowych wyborach oraz postawie moralnej. Kariera narzuca mu liczne ograniczenia i zależności. Chcąc zdobyć pieniądze na dokończenie studiów, gdyż rodzice nie mogą go dłużej finansować, za radą matki udaje się do plenipotenta Tczewskich, Czechlińskiego. Miał on umożliwić Zenonowi ukończenie zagranicznych studiów. W ten sposób bohater podejmuje współpracę z bezpartyjnym pismem regionalnym "Niwa", prowadzonym przez Czechlińskiego. Zostaje on wciągnięty do ostrej gry interesów klasowych i politycznych. Wbrew swoim zamierzeniom i przewidywaniom stał się pionkiem poruszanym przez siły, których nawet dobrze nie rozumiał.
Czechliński w powieści przedstawiony jest jako człowiek bezwzględny, dbający jedynie o swoje dobro i interesy. Zauważył on, że Zenon jest uległy i da się nim kierować, co wykorzystał dla swoich własnych celów. Najpierw bohater pisał artykuły nie zgodne z jego przekonaniami by zwrócić pieniądze Czechlińskemu. Następnie został on wykorzystany jako prezydent miasta, bo mimo, iż sprawował ten wysoki urząd to jednak podlegał instrukcjom Czechlińskiego i ziemiaństwa. Konfrontacja Zenona z tą postacią, doprowadziła do zatarcia się jego wcześniejszych dążeń i ideałów. Przekracza on kolejne granice, pnąc się w górę po szczeblach kariery, prowadzony za przysłowiową "rączkę".
Po przyjeździe z Paryża, po ukończeniu studiów Zenon łudził się, co do możliwości podjęcia samodzielnej, wynikającej tylko z własnych poglądów działalności politycznej i społecznej. Jednak konfrontacja z rzeczywistością uświadamia mu, że jest to nie możliwe. Stopniowo jej ulega, zamiast ją kształtować, rezygnując z własnych myśli i zasad. Skomplikowana taktyka jaką Zenon musi prowadzić, by osiągnąć odpowiednie stanowisko, zrobić karierę jest sprawą postawy moralnej. Ciągłe ustępstwa z własnych wyobrażeń i pragnień na rzecz koniecznego dostosowania się do wzorów wymaganych w danym układzie społecznym niepokoją Zenona: początkowo bardzo, potem coraz mniej. Przebywając w Paryżu wyobrażał sobie zupełnie inaczej swoją działalność, wydawało mu się, że zrozumiał prawa rządzące współczesnym światem i, że potrafi za ich pomocą przekształcić rzeczywistość we własnym kraju.
Jednak po powrocie do kraju koncepcja przeobrażenia życia społecznego okazuje się nierealna. Ziembiewicz zostaje wciągnięty w działalność, która nie ma nic wspólnego z jego młodzieńczymi marzeniami. Jego postawa, pełna kompromisów, ustępstw, uległości, prowadzi go z czasem do zupełnej klęski moralnej. Początkowo próbuje oszukiwać sam siebie, znajduje różne, pozorne usprawiedliwienia dla swojego postępowania, ale mimo wszystko staje się coraz bardziej świadomy, że jego kariera jest możliwa tylko dzięki moralnej deformacji siebie.
Ziembiewicz jest człowiekiem na tyle inteligentnym, że uświadamia sobie własną zależność od sytuacji, od politycznych i społecznych warunków, które go ograniczają. Zgoda na te ograniczenia jest sprawą jego indywidualnego wyboru. Decydując się na własną karierę godzi się na modelowanie warunkami w których żyje. Kiedy zdaje sobie sprawę, jak bardzo to przystosowanie okazuje się sprzeczne z jego wrażliwością moralną, jest już za późno.
Zenon przez całe życie budował własne wyobrażenie o sobie, otaczał się siecią samousprawiedliwień i mitów. Tworzył swój wewnętrzny świat. Jako redaktor naczelny "Niwy" ulega Czechlińskiemu i ziemiaństwu. Nie prowadzi on gazety w sposób w jaki by chciał, zgodnie ze swoimi przekonaniami, wręcz przeciwnie. Zamieszcza on w niej artykuły które pozwalają na jego kontakt z wyższą klasą społeczeństwa. Za każdy wydrukowany artykuł pani lub pana Tczewskiego otrzymuje dodatkowe pieniądze, ale również ma możliwość uczestniczenia w różnego rodzaju bankietach i spotkaniach towarzyskich. Aby się usprawiedliwić przed samym sobą Zenon powtarzał sobie, że praca w "Niwie" i robienie tego, czego wymagają od niego inni jest tylko początkiem w jego karierze. Chciał on poprzez to zajęcie zarobić pieniądze, na utrzymanie i zapewnienie dostatniego życia sobie i Elżbiecie. Następnie zaś zacząć robić to, co jest zgodne z jego przekonaniami.
Jednak z redaktora "Niwy" Zenon awansuje na prezydenta miasta. Jego wybór nie jest oczywiście uczciwy, ale uzależniony od elity rządzącej. Początkowo marzy on o poprawie doli proletariatu i częściowo udaje mu się zrealizować swoje plany. Jednak z czasem uzależnia się on od decydujących wszystkim elit. Podporządkowuje się przełożonym, spełnia ich życzenia. Wydarzenia polityczne pogłębiają obraz sytuacji społecznej. Uświadamia on sobie, że los proletariatu nikogo nie obchodzi. Zamknięta zostaje fabryka, która jest miejscem pracy wielu ludzi i źródłem ich utrzymania. Wstrzymuje on dotacje na budowę mieszkań dla robotników. Nie potrafi już podjąć samodzielnej decyzji, co widać przez jego zgodę na krwawe rozpędzenie manifestacji robotniczej.
Zenon już jako uczeń kształtuje swą świadomość i opinię na temat własnego domu. Pogardza schematem życia, jaki wytworzył się w Boleborzy. Ojciec zaspokajał swój wybujały erotyzm z wiejskimi dziewczynami, po czym spowiadał się z tych zdrad żonie i uzyskiwał przebaczenie. Ona tolerowała zdrady męża, a nawet im sprzyjała, mówiąc o zaletach kochanek. Uważała to za umiejętność postępowania z mężem. Zenon cierpi z powodu takiego obrazu domu rodzinnego. Wstydzi się tego i nienawidzi myśli, że jest synem tych ludzi, a szczególnie tego, że zawdzięcza swoje istnienie pogardzanemu erotyzmowi ojca. ,,Na jego [ojca] twarzy, jak na szpitalnej karcie choroby, stały wypisane jego dzieje. Odczytywanie ich było dla Zenona upokorzeniem nie dającym się w żaden sposób oszukać ani ugłaskać. Tkwiła w tym wstydliwa myśl, że to jest jego ,,rodzic", że mu zawdzięcza istnienie. Myśl groteskowa, że jego życie, jedyne i nieodwracalne, ma swoje źródło w erotyzmie tego człowieka. (...) Rzeczą bolesną było wiedzieć, że ten człowiek jest ojcem i że wszystko, co jest z niego, trzeba w sobie za wszelką cenę wytępić". Zenon rozumie więc bezsensowność i niemoralność świata, w którym żyją jego rodzice. Niemniej w życiu osobistym w pewnym stopniu powielał schemat postępowania ojca. Zdradza Elżbietę z Justyną, po czym opowiada jej o wszystkim, żądając przebaczenia i oczekuje pomocy w rozwiązaniu tej sprawy. Oczekuje od Elżbiety tej samej tolerancji i zgody na swoje grzechy, której nie rozumiał i nienawidził u swej matki. ,,Zenon staje się wciąż bardziej podobny do ojca. Polował teraz często, nie-raz dwa razy w tygodniu, nie bronił się także przed piciem. Jego życie obrosło w cały ceremoniał męskich obrzędów.". To prawda, że romans Zenona z Justyną był nieco inny niż liczne romanse Waleriana, nie zmienia to jednak - w sposób zasadniczy - faktu, że historia z Justyną zamyka się w podobnych ramach: uwiedziona dziewczyna, zepchnięta potem bez nadmiernych oporów moralnych na margines życia, oraz porządna panna z mieszczańskiego domu, godna roli małżonki. Ponieważ świat pojęć Zenona jest inny niż jego ojca, inna jest również jego wrażliwość moralna. Romans nawiązany w Boleborzy trwa nadal po powrocie bohatera z Paryża. Paradoksalne jest to, że Zenon brnie w romans z Justyną z "dobroci serca". Pragnie on pomóc jej po stracie matki, pocieszyć ją i wesprzeć. Później często odnosił wrażenie, że to właśnie Justyna doprowadziła do tego romansu, codziennie wychodząc na drogę, gdy wracał z pola i poszukując jego towarzystwa. "Pośród tego wszystkiego odnajdywała się ciągle Justyna, chociaż był pewien, że jej nie szuka. Była w ogrodzie, w domu i na podwórzu. Gdy wracał z pól wieczorem, spotykał ją z dala od domu na swojej drodze (...)". Te słowa mogą być prawdą lub tylko próbą usprawiedliwienia się. Faktem jednak jest to, że znajomość ta zaowocowała zajściem Justyny w ciążę. Kiedy Zenon dowiedział się o tym, dyplomatycznie zmusił Justynę do aborcji, wyjechał do Warszawy, gdzie odnalazł Elżbietę.
Zenon nie potrafi zmierzyć się z przeciwnościami losu. Wydaje się być osobą, która już dawno stwierdziła, że Bóg już i tak wszystko zaplanował i nie da się tego w żaden sposób zmienić. Po raz pierwszy cechy te ujawniają się w trakcie jego studiów w Paryżu, gdzie poznaje Adelę. Niestety, dziewczyna jest nieuleczalnie chora i pozostało jej już niewiele życia. Zenon nie okłamuje jej - mówi, że jej nie kocha i po prostu wyjeżdża z kraju. Jego rola w tym związku polegała tylko na tym, iż zezwalał na to, by Adela darzyła go uczuciem. Wyjazd tymczasem był zwykłą ucieczką przed cierpieniem, trudnościami losu, kompromisem wobec sytuacji, w jakiej się znalazł.
W "Granicy" Nałkowska zwraca uwagę, że w wirze wydarzeń we współczesnym świecie zmianom ulegają normy moralne, zacierają się granice między dobrem i złem. Człowiek często nie wie gdzie znaleźć mierniki moralne. Zenon miał, jak każdy człowiek, wyobrażenie o tym, kim chciał być, jak powinien postępować. Tymczasem w życiu ulegał ludziom i okolicznościom, rezygnował z walki o bycie sobą, tracił tożsamość. Doskonale problem ten sformułowała Elżbieta w zdaniu: "Nie, chodzi o to, że musi coś przecież istnieć. Jakaś granica, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą". Tytułową granicę Zenon przeszedł wielokrotnie. Co więcej przekroczył on również granicę moralną, co doprowadziło do nieszczęścia drugiego człowieka. Postępując nie zgodnie z zasadami moralnymi, krzywdził żonę, Justynę, Adelę, ale również samego siebie.
Nałkowska w "Granicy" doprowadziła do zderzenia wyobrażeń z rzeczywistością zewnętrzną. Cały czas konfrontuje własne mniemanie Zenona o sobie z jego czynami. Okazuje się, że wyobrażenia bohatera o sobie są wiotkie i nietrwałe. Żyją tak długo jak on sam. Zenon obudował swą osobowość złudzeniami, mitami, zgubił swą tożsamość, przekroczył granicę moralną i nic nie pomogły mu samousprawiedliwienia. "Jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my, jest się takim jak miejsce, w którym się jest" - twierdzi Zenon, który z czasem uświadamia sobie tragizm swego trywialnego losu. Staje się to jednak zbyt późno, aby można było myśleć o jakiejkolwiek zmianie. Po jego śmierci pozostaje po nim naga prawda: był uwodzicielem krzywdzącym własną żonę i prezydentem miasta, który kazał strzelać do robotników.