menu search
  • Rejestracja
brightness_auto
more_vert
...że nie najlepiej ja sobie począłem nie praw mi tego i szczędź mi nauki...  analiza tego fragmentu król edyp exodos
thumb_up_off_alt 1 lubi thumb_down_off_alt nie lubi

1 odpowiedź

more_vert
Edyp
Że nie najlepiej ja sobie począłem,
Nie praw mi tego i szczędź mi nauki. –
Bo jakim wzrokiem patrzyłbym na ojca,
Wstąpiwszy z ziemi do Hadu ogrojca,
Jakim na matkę? Spełniłem ja czyny,
Że żaden stryczek nie zmógłby tej winy.
A czyżby dziadki przy ojcowskim boku –
Skądkolwiek one – coś dały ochłody?
Nie dla mnie rozkosz takiego widoku!
Ni miasto, bogów świątynie i grody!
Bom ja najwyższą w Tebach dzierżąc chwałę,
Sam ich się zbawił, gdym miótł złorzeczenia,
By wygnać zbrodnię i bogów zakałę,
Choćby z Laiosa była pokolenia.
Czyżbym ja zdołał takie hańby znamię
Dźwigając, podnieść ku dzieciom me czoło?
O nie! lecz raczej podniósł bym me ramię
Na słuch i ten bym zmiażdżył, by w około
Szczelnie odgrodzić nieszczęsne me ciało,
Aby i ucho odtąd nie słyszało;
I tak pozbawion i wzroku, i słuchu,
Może bym wytchnął w nieświadomym duchu.
Czemuś mnie przyjął, szczycie Kiterona,

Czemuś nie zabił, by wśród twych pasterzy
Wieść gdzieś zamarła, z jakiego ja łona!
Polybie! Moja rzekoma macierzy,
Koryncie! Czemuż dla złego osłony
Mnie w pozłociste przybrano tam strzępy?
Dziś ja nieszczęsny, z nieszczęsnych zrodzony!
Troiste drogi i leśne ostępy,
Bory, rozbieżne wśród gęstwin wąwozy,
Co ojcobójczą posoką sączycie,
Czy wam świadomym, czy dotąd pomnicie,
Co ja spełniłem i w jakiej ja grozy
Zabrnąłem dalej? O śluby, o sromy!
Nas zrodziłyście, a potem posiewy
Brałyście od nas i jedne tu domy
Objęły matki: i żony, i dziewy,
Z krwi jednej – ojców i braci, i syny,
I hańby bezdeń wśród ludzkiej rodziny.
Lecz że te wstydy aż w słowa jąć trudno,
Przebóg, ukryjcie mnie kędyś w oddali,
Zabijcie albo w toń morza odludną
Strąćcie, bym nigdy nie wyjrzał już z fali.
Bieżcie mnie! Niech się z was żaden nie wzdrygnie,
Dalej, bez trwogi, bo takiej ohydy
Żaden śmiertelnik już po mnie nie dźwignie.
Wchodzi K r e o n

Chór
Kiedy tak błagasz, właśnie w samą porę
Nadszedł tu Kreon, by działać i radzić,
Bo on po tobie tej ziemi jest stróżem.

Edyp
Biada mi! Cóż ja do niego wyrzeknę?
Czyż on zawierzy? W ostatnich bo czasach
Srodze ja wobec niego zawiniłem.

Kreon
Nie by urągać przyszedłem, Edypie.
Lecz jeśli nie wstyd wam zwykłych śmiertelnych,
Baczcie przynajmniej na to wszechwidzące
Światło Heliosa, aby nie wystawiać
Na widok takiej ohydy; nie ścierpi
Jej ani ziemia, dżdże święte, ni słońce.
A więc zawrzyjcie go w domu co prędzej,
Bo tylko krewni mogą bez pochyby
Krwi swojej grozy i widzieć, i słyszeć.

Edyp
Na bogów, skoroś mą trwogę rozprószył
I dobrotliwie do złego się zwrócił,
Usłuchaj prośby, którą ci wypowiem,
Raczej na ciebie bacząc niż na siebie.

Kreon
O co więc błagasz mnie z takim naciskiem?

Edyp
Wyrzuć co żywo mnie z tej tu krainy
Tam, gdzie bym żadnych nie spotykał ludzi.

Kreon
Byłbym to spełnił, wiesz dobrze, lecz wprzódy
Bóstwa chcę spytać, co czynić należy.

Edyp
Lecz przecież tego wola już zjawiona:
Chce bezbożnego śmierci ojcobójcy.

Kreon
Taki był wyrok, lecz w dzisiejszej doli
Lepiej wybadać, co począć nam trzeba.

Edyp
O mnie nędznego ty badać chcesz bogów?

Kreon
Bo i ty pono dasz teraz im wiarę.

Edyp
I ja mą wolę ci zwierzę i zlecę,
Abyś pogrzebał tę w domu, jak zechcesz.
Bo tym, co twoi, nie ujmiesz posługi. –
Lecz mnie nie uznaj snadź czasem ty godnym,
Bym żywy miasto ojczyste zamieszkał,
Lecz puść mnie w góry, kędy mój Kiteron
Wystrzela w nieba, gdzie moi rodzice
Żywemu niegdyś znaczyli mogiłę,
Bym przez tych zginął, co zgubić mnie chcieli.
Tyle wiem jednak, że ani choroba, ni
Co innego mnie zmoże ni zwali.
Śmierć ja przeżyłem, by w grozie paść wielkiej,
Niech więc się moje spełnia przeznaczenie!
A z dzieci moich – o chłopców Kreonie,
Nie troszcz się zbytnie: są oni mężami
I nie zabraknie im życia zasobów.
Lecz o biedaczki, sieroce dziewczęta,
Które siadały tu ze mną po społu,
Z którymi, skoro wyciągły rączęta,
Każdą się strawą dzieliłem ze stołu,

O te się troskaj; pozwól je rękami
Objąć, rzewnymi opłakać je łzami.
Uczyń to, książę szlachetny!
Zrób to! Bo gdy je przytulę, ukoję,
Choć ich nie dojrzę, czuć będę, że moje.
Wprowadzają małą A n t y g o n ę i I s m e n ę.
Cóż to?
Czyż mnie słuch zwodzi, na bogi, czy słyszę
Głos moich pieszczot, jak kwilą, czyż Kreon
Litośnie wezwał najdroższe me dzieci?
Czyż to nie złuda?

Kreon
O nie! zrobiłem po twojej ja woli,
Wiedząc, co serce twe zwykło radować.

Edyp
Niech ci się szczęści i z łaski niebiosów
Niechbyś tu lepszych, niż ja, zaznał losów.
O dziatki! Gdzież wy? Nie strońcie ode mnie,
Niech was obejmę w miłosnym uścisku
W rękach, co oczy niegdyś pełne błysku
Ojca w tak czarne pogrążyły ciemnie.
Jam to bezwidny, bezwiedny z tej samej
Spłodził was roli, która mnie wydała.
Choć was nie widzę, zapłaczę nad wami,
Bo mi się roi wasza przyszłość cała,
Którą na świecie wam pędzić wypadnie:
Rzadki ten człowiek, co wsparcia użyczy,
Rzadką zabawa, w której by się na dnie
Łez co nie kryło i nieco goryczy.

A gdy kochanie zabłysną wam lata,
Któż się tu stawi z miłosną ochotą,
Podejmie hańbę, co groźną sromotą
Rodziców miażdży i dzieci przygniata?
Któż bo w straszniejszej ohydzie tu brodzi?
Ojca morderca, on w łożu swej matki,
Z której ma życie i sam się narodził,
Waszym był ojcem, o nieszczęsne dziatki!
To wam w twarz rzucą. Więc któż wam swe serce
Odda? Któż pojmie? Któż w domu ugości?
Nikt! O nieszczęsne! W ciężkiej poniewierce
Żyć wam tu przyjdzie bez czci i miłości.
Synu Menojka! Żeś ojcem ty jednym
Dla tych sierotek, nie żałuj zachodu,
Gdy nas im zbrakło, nie pozwól tym biednym
Tułać się samym wśród nędzy i głodu.
Nie zrównaj nigdy niedoli ich z moją,
Niech twe litości je przed tym osłonią,
Boś dla tych ofiar jedyną ostoją;
Przyrzeknij, poręcz to, książę, mi dłonią.
Gdyby nie wiek wasz, o dzieci, ni głosu,
Ni rad bym szczędził; dziś prośbą zakończycie,
Bym żył, gdzie dadzą, a wam z ręki losu
Lepsze niż ojcu przypadło tu życie.

Kreon
Łez już dosyć, dość już żalu, wstępuj więc do wnętrza już.

Edyp
Słucham, choć mi to bolesnym.

Kreon
Wszystko ma swój kres i czas.

Edyp
Wiesz ty, jaką mam nadzieję?

Kreon
Mów, bym poznał twoją myśl!

Edyp
Że mnie wyślesz stąd daleko.

Kreon
Co nastąpi, wskaże bóg.

Edyp
Lecz ja w bogów nienawiści.

Kreon
Toż osiągniesz, czego chcesz.

Edyp
A więc zgoda?

Kreon
Co nie w myśli, tego w fałsz nie stroję słów.

Edyp
A więc stąd mnie już uprowadź.

Kreon
Idź, lecz wprzódy dzieci puść.

Edyp
Nie odrywaj ich ode mnie.

Kreon
Nie chciej woli przeprzeć znów,
Bo coś przedtem ty osiągnął, zniszczył dalszy życia bieg.

Chór
O ojczystych Teb mieszkańcy, patrzcie teraz na Edypa,
Który słynne zgłębił tajnie i był z ludzi najprzedniejszym,
Z wyżyn swoich na nikogo ze zawiścią nie spoglądał,
W jakiej nędzy go odmętach srogie losy pogrążyły.
A więc bacząc na ostatni bytu ludzi kres i dolę,
Śmiertelnika tu żadnego zwać szczęśliwym nie należy,
Aż bez cierpień i bez klęski krańców życia nie przebieży.









W odniesieniu do fragmentu sceny exodos, tragedii Sofoklesa, pt. "Król Edyp", chciałabym rozważyc pytanie: "Czy los może pokonać człowieka?" Fragment ten opisuje rozterkę głównego bohatera, który dowiedział się, iż okrutna przepowiednia, ktorej za wszelką cenę starał się uniknąć, jednak sie sprawdziła.

Otóż przepowiednia ta, mówiła, że Edyp miał zabić własnego ojca i poślubić swa matkę. Na poczatku bohater nie chce uwierzyć w to, iż przypadkowy rozbójnik, którego dawno temu zabił, był jego ojcem, a kobieta, która pojął za żonę, jest jego matką.Kiedy jednak prawda dociera do niego, bohatera całkowicie pochłania rozpacz. Twierdzi, że nie jest godzien spojrzeć w oczy dzieciom swoim, żonie i poddanym. Pragnie umrzeć, ale nawet tego sie boi, gdyż nie chce spojrzec w oczy ojcu swemu, w Hadesie. Dlatego pozbawia sie wzroku sprzączkami z szaty swej żony, kiedy widzi, że popełniła samobójstwo. I jako król, sam siebie wypędza z kraju, aby przez resztę życia odpokutować swoje winy, jako ślepiec na pustkowiu.

Uważam, że historia Edypa daje jednoznaczną, twierdzaca odpowiedź na pytanie; "Czy los może pojonac człowieka?" Bohater, pomimo tego, że walczył, że dążył do tego, aby los nad nim nie zapanował, aby wyrocznia sie nie sprawdziła, jednak przegrał. Został pokonany przez swoje przeznaczenie.

Jest takie stare przysłowie; "Człowiek jest kowalem własnego losu." Odnosząc sie do tego przysłowia, mozna stwierdzić, że człowiek sam rządzi swoim losem, sam może decydowac o sobie i o tym, co bedzie. Myslę, że jest w tym troche prawdy, ale dotyczy ona tylko tych ludzi, którzy nie próbuja poznać swego przeznaczenia, ktorzy nie staraja się za wszelką cenę spojrzeć w oczy przyszłości, ale przyjmują z pokora to, co im życie daje. Wierzą, że oni sami sobie to wypracowali, i że to, co otrzymali, lub to, czego nie otrzymali, to tylko i wyłącznie ich zasługa lub wina.

Jest taki film, pt. "Oszukać przeznaczenia". Myślę, że tytuł sam może wiele powiedzieć. Film ten opowiada o pewnym nastolatku, Aleksie, który jest obdarzony przekleństwem wiedzy, kiedy, jak i gdzie przyjdzie śmierć. Przerażający dar Alexa objawia się, gdy nastolatek wsiada do samolotu, udając sie na wycieczkę ze swoja klasą do Paryża. W kabinie samolotu ma on wizję, iż samolot eksploduje w powietrzu, dlatego wpada w panikę i nalega, by wszyscy opuscili samolot. W zamieszaniu, jakie nastepuje, siedem osób, w tym Alex, zostaje zmuszonych do opuszczenia samolotu, I to właśnie oni są jedynymi ocalonymi, kiedy samolot faktycznie, chwilę po starcie eksploduje w powietrzu. Wszyscy jakos próbuja pogodzić się z tragedią, natomiast Alex zaczyna wierzyć, że w jakiś sposób, on i pozostali oszukali smierć. Tak więc smierc bedzie próbowała ich dopaść, tak czy inaczej. Dlatego też Alex i jego ocaleni przyjaciele, zbieraja sie razem, by zmienić kierunek przeznaczenia i przechytrzyć siły śmierci. (Czyż nie widać tu ogromnego podobieństwa do postepowania naszego bohatera-Edypa?) Jednakże ich długie zmagania, proby oszukania i ucieczki od smierci kończą sie fiaskiem. Na końcu filmu wszyscy bohaterowie i tak giną.

Uważam, że morał z powyższego filmu jest bardzo podobny do morału wynikajacego z tragedii Sofoklesa: " Losu nie przechytrzysz i nie wygrasz z nim."

To, co jest nam pisane i tak sie sprawdzi, choć byśmy nie wiem, jak walczyli i jak bardzo sie starali. Gdzies tam w górze, być może, jest zapisany pewien plan, wobec kazdego człowieka. I chociaz czlowiek nie zdaje sobie z tego sprawy, to każdy nasz ruch, kazde nasze slowo, czy gest jest zaplanowane. Tak więc całe zasze zycie zalezy od planu, od losu. Niektórzy przyjmuja ten los pokornie i poddaja sie mu. Natomiast są tez buntownicy, ktorzy walcza z tym, co i tak nieuchronne, walczą z wiatrakami i zawsze tę walke przegrywają. Ci drudzy, to ludzie, o których mozna powiedzieć, że zostali pokonani przez los.

"Wszystko, co sie nam przytrafia, dzieje się zawsze z jakiegoś powodu", jak powiedział kiedyś Gabriel Garcia Marquez. te słowa całkowicie podkreślają, że człowiek tak naprawde jest tylka zabawką, pionkiem w olbrzymiej grze zycia. Człowiek, wbrew pozorom, jest istota słabą, niewiele wie i niewiele jest w stanie zrozumieć. Chociaz wydaje mu się, że tak naprawde to on jest panem i władcą, że wszystko wie i doskonale rozumiei, że zna odpowiedź na każde pytanie.

Myślę, że powinnismy odpowiedzieć sobie na pytanie: "Czym właściwie jest los?" Uwazam, że mozna porównac go do wiatru. Nie iwdzimy go, ale czujemy, nie możemy nad nim zapanować, ale wiemy, że życie bez niego byloby jakies puste. Czasem jest lekki, przyjemny, cudownie nas orzeżwia w upalny dzień i chetnie poddajemy sie jego pieszczocie.. Czasami jest gwałtowny, nie sprawia przyjemności, ale też nie wyrzadza wiekszych szkód. Natomiast czasami zrywa sie tornado. Wtedy rozpaczamy, gdy widzimy, jak niszczy dorobek naszego zycia, a czasami zabiera nam bliskich. Wtedy chcielibysmy z nim walczyć, przeciwstawić się mu ale i tak wiemy, że nic nie możemy zrobić. Żywioł jest zbyt silny, nie jesteśmy nawet w stanie z nim walczyć, a co dopiero go pokonać. Powoli uświadamiamy sobie, że coś, co jeszcze przed chwilą było żywe i piękne, mogło w jednej chwili rozpaść się jak domek z kart. I wtedy właśnie rodzą się w nas pytania: "Dlaczego?" Jednak na te pytania nie znamy odpowiedzi i nikt inny nie jest w stanie nam na nie odpowiedzieć. Po prostu zostaliśmy pokonani.
thumb_up_off_alt lubi thumb_down_off_alt nie lubi

Podobne pytania

thumb_up_off_alt 1 lubi thumb_down_off_alt nie lubi
2 odpowiedzi
thumb_up_off_alt 2 lubi thumb_down_off_alt nie lubi
1 odpowiedź
thumb_up_off_alt lubi thumb_down_off_alt nie lubi
odpowiedzi
thumb_up_off_alt lubi thumb_down_off_alt nie lubi
2 odpowiedzi
thumb_up_off_alt 1 lubi thumb_down_off_alt nie lubi
1 odpowiedź
Witamy na zalicz.net! Znajdziesz tu darmowe rozwiązanie każdej pracy domowej, skorzystaj z wyszukiwarki, jeśli nie znajdziesz interesującej Cię pracy zadaj szybko pytanie, nasi moderatorzy postarają się jeszcze tego samego dnia, odpowiedzieć na Twoje zadanie. Pamiętaj - nie ma głupich pytań są tylko głupie odpowiedzi!.

Zarejestruj się na stronie, odpowiadaj innym zadającym, zbieraj punkty, uczestnicz w rankingu, pamiętaj Tobie też ktoś kiedyś pomógł, teraz Ty pomagaj innym i zbieraj punkty!
Pomóż nam się promować, podziel się stroną ze znajomymi!


...