Obraz polaka w xvii wieku:
Na temat stanu zdrowia magnaterii rozgorzała się dyskusja między dwoma współczesnymi historykami. Jeden z nich twierdził z przekonaniem, że warstwa ta ulegała powoli, ale konsekwentnie degeneracji w wyniku licznych i różnych chorób którymi była przeżarta, drugi zaś dowodził, że o żadnej degeneracji magnaterii nie może być mowy i że średni wiek magnata polskiego był dłuższy niż wiek przeciętnego człowieka w tym okresie w Europie.
Wydaje się jednak, że prawda leży po środku. Korzystnym czynnikiem wpływającym na zdrowie magnaterii był fakt przebywania magnaterii prawie wyłącznie w terenie wiejskim. Pomieszczenia były na ogół obszerne przestronne. Zapewniały większą ilość powietrza mieszkańcom, otwierały możliwość pewnej izolacji chorych od zdrowych. Fakt posiadania rozległych dóbr umożliwiał im też w wypadku wybuchu epidemii lub jakiejś choroby zakaźnej, tek często wówczas zjawiającego się „złego powietrza” opuszczenie okolic zagrożonych, wycofanie się w okolice mało zamieszkałe, lesiste, gdzie spokojnie mogli przeczekać okres szerzenia się zarazy. Z tym łączy się druga rzecz. Magnatów stać było na utrzymywanie większej higieny osobistej, tego co nazywano wówczas „ochędóstwem”, a więc porządku w domu, czystości bielizny własnej i stołowej. Przeglądając wydatki magnacie stosunkowo wielkimi wydatkami były praczki piorące bieliznę pańską. W kołach magnackich znano ogólne zasady diety żywieniowej. Wystarczy spojrzeć na rachunki młodego Stanisława Lubomirskiego by przekonać się, jak skrupulatnie dbano w jego otoczeniu, by podawać młodemu panięciu przez cały rok owoce, zacząwszy od jabłek późnym latem, aż do jagód późną wiosną następnego roku. Nie brakowało także czynników, które źle wpływały na stan zdrowia. Nie kończące się nieraz uczty zmuszały do zapełniania żołądków jedzeniem ponad miarę ludzkiej wytrzymałości. Toteż nic dziwnego, że apetyt Polaków budził podziw np. Włochów. Z jedzeniem i obżarstwem łączyło się także pijaństwo. Ostatecznie pito wówczas wszędzie. Piła szlachta, mieszczanie, chłopi, nie mniej magnaci. Ze względu na swój dostatek zapewniali sobie trunki wyborowe zwłaszcza gdy chodzi o wina. Urządzane przez nich uczty zmuszały ich do nadużywania tych trunków. Rzeczą szokującą było to by młodego człowieka przyzwyczaić do picia odpowiedniej ilości trunków. W program wychowania wchodziło przyzwyczajenie chłopca do spożywania odpowiedniej ilości alkoholu. To rozpowszechnione pijaństwo wraz z przejadaniem się prowadziło do powszechnej choroby podogry czyli dny. (Upraszczając: kwas moczanowy w postaci złogów odkłada się w różnych miejscach naszego ciała. Od miejsca w którym się odkłada, zależy jaka choroba się rozwinie). Te oraz inne choroby sprawiały, że cenili sobie oni dobrych lekarzy i na dworze każdego zamożniejszego magnata był przynajmniej jeden medyk np. na dworze Stanisława Lubomirskiego znajdował się doktor Muchowski dwóch cyrulików i dwóch aptekarzy. Magnaci polscy częściej niż inni opuszczali kraj udając się do kąpieli zagranicznych. Udawano się do miast gdzie znajdowali się wybitniejsi lekarze, by oddać się pod ich opiekę na jakiś czas, a w razie choroby gdy zawodzili zwykli domowi lekarze nieraz z daleka ściągano lepszych. Można cytować pewną liczbę wypadków świadczących o tym że wśród magnatów nie brakowało jednostek zdegenerowanych lub też mogących spowodować degenerację potomstwa. Do tych ostatnich zaliczylibyśmy przede wszystkim magnatów chorych na syfilis który jak świadczy nawet ówczesna poezja, pojawiał się wówczas w Polsce i dosięgał warstw magnackich. Chorował na nią Michał Krzysztof Radziwiłł i stało się to przyczyna jego sławnej pielgrzymki do Ziemi Świętej. Chorował na nią prawdopodobnie Jan III Sobieski nie mówiąc już o innych. Sumując więc trzeba stwierdzić, że magnaci w tym stuleciu skutkiem rażących wykroczeń przeciw higienie nie byli warstwa specjalnie zdrową równocześnie zaś byli warstwą poważnie zatroskaną o stan swojego zdrowia i poświęcającą mu dość uwagi.
Już w średniowieczu pisano o ucztach, że „wesół nikt nie będzie- aliż gdy za stołem nie siędzie- toż wszego myślenia zbędzie”. Jeżeli już w średniowieczu widziano w ucztach okazją do pozbycia się na jakiś czas wszelkich trosk i „myślenia”, to w okresie renesansu, w cieniu którego żył też jakimś stopniu i wiek XVII, uczty stawały się ważną częścią dworskiego życia i bywały coraz wystawniejsze. Stół staropolski nie był jednolity, warunkowała go przede wszystkim pozycja majątkowa. Dzielił się też na kilka kategorii. Między codziennym nawet świątecznym jadłospisem chłopa czy zwykłego mieszczanina a menu patrycjusza czy magnata istniała kolosalna różnica. Można tu mówić wręcz o odmiennych kuchniach. Sposób żywienia się bezrolnych chłopów czy biedoty miejskiej kfalifikowała ich do kuchni ubogiej. Średnio zamożni chłopi, czeladź, uboższe grupy ludności miejskiej, drobna szlachta prowadzili tak zwaną kuchnię podstawową. Kuchnia średnia była typowa dla zamożnego chłopstwa, służby dworskiej, średnio zamożnych grup ludności wielkomiejskiej i uboższej szlachty. Kuchnię pańską prowadziła zamożna szlachta, pewne kategorie ludności dużych miast, wyższy kler, przedstawiciele wolnych zawodów np. wzięci lekarze. Najbardziej luksusowa była kuchnia typowa dla kręgów oligarchii świeckiej i kościelnej, dla dworów królewskich. Można więc stwierdzić, że poszczególne rodzaje kuchni dzieliły możliwości materialne, łączyły zaś pewne tradycje kulinarne, upodobania i nawyki. Tradycje te upoważniają do twierdzenia, iż polska gastronomia wyróżniała się pewna specyfiką od gastronomii czasów nam współczesnych, a także od sposobów żywienia i zachowania się przy stole, jakie cechowały obyczajowości innych krajów. Ponieważ większość ludzi pracowała intensywnie fizycznie, zapotrzebowanie na kalorie było duże. Ponieważ istniał niedobór artykułów zawierających wysokowartościowe białko i tłuszcze, trzeba więc było zastąpić je większa ilością mniej wartościowego jadła. Stąd właśnie te kopiaste porcje, wielkie szklanice, większa częstotliwość spożywania posiłków. Pewną specyfikę polskiego stołu stanowiło okresowe przestrzeganie licznych postów. Kościół prowadził o nie wielowiekową walkę, stosując różnorodne kary i środki nacisku. Doprowadzono w końcu do tego, że w omawianej dobie posty weszły w nawyk zaczęły kształtować nawet jadłospisy naszych przodków. Stół XVI- XVII wieku posiadał też swoje ulubione, charakterystyczne dla polskiej gastronomii potrawy. Za takie uchodziły m. In. Barszcz, rosół, sztuka mięsa, pieczenie huzarskie, bigos, pierogi, kiełbasa z kapustą, przede wszystkim rozmaite kasze. Stół staropolski charakteryzował się ostrością, pikantnością i tłustością potraw. O resztę walorów smakowych niewiele dbano, większą wagę przywiązywano do ilości niż do jakości jedzenia. Jedzono wiele lecz pito jeszcze więcej. Na ogół spożywano potrawy niedbale przyrządzone, chodziło bowiem przede wszystkim o ich objętość i ilość. Nie orientując się w składnikach odżywczych i kalorycznych pokarmów, za zasadniczy miernik dobrego wyżywienia przynoszącego zdrowie i wzmacniającego siły uważano na de wszystko ilość jedzenia. Łakomstwo i obżarstwo charakteryzowało większość członków panujących wówczas dynastii, m. In. Bourbonów francuskich, stąd wielu spośród nich chorowało ciężko na niestrawność. W Polsce występowało dwojakiego rodzaju obżarstwo: zamożni przejadali się na ogół systematycznie, natomiast biedni sporadycznie, podczas świąt i wszelkich uroczystości. Pod koniec XVIII wieku wypowiedziano energiczną walkę wszelkiemu obżarstwu i zaczęto reformować nasza gastronomię. Tendencje te szły jednak, niestety, tylko od góry, objęły, też swym zasięgiem stosunkowo wąskie koło. W tym czasie zaczęto zwracać uwagę na jakość potraw. Uznanie zdobywać zaczęły ciasta francuskie, buliony, farsze. Lekkie wina francuskie wypierały węgierskie, szampan rywalizował z tokajem, czekolada z kawą. A więc nowa moda zrywała z obżarstwem. Zamożniejsi jadali przy stołach pokrytych lnianymi lub bawełnianymi obrusami. Niektóre z nich były barwne, bogato haftowane i maiły wielkie rozmiary. W drugiej połowie XVIII wieku każdy z biesiadników otrzymywał dodatkowo mała serwetkę, służącą do ocierania ust. Obrusy nie zawsze lśniły czystością. Higiena i ogólna kultura jedzenia przedstawiały się do końca XVII wieku bardzo źle; dotyczyło to zresztą całej Europy. Do początków XVII wieku do półmisków sięgano rękoma, brano kilka kawałków, które rozdzielano palcami na mniejsze części. Dlatego też przyzwoitość wymagała, by prawa ręką nie wycierać nosa. Na przestrzeni XVIII wieku zaszły jednak na Zachodzie w tej dziedzinie duże zmiany. Wiek ten stanowił przełom w dziedzinie kultury i higieny spożywania pokarmów. Po trochu zaczął upowszechniać się zwyczaj, że każdy korzysta ze swego kubka, noża, a często nawet i widelca. Przysłowie „jedz pij i popuszczaj pasa” odnosiło się tylko do elity. Bankiety, zastawione przysmakami stoły były w zasadzie na pokaz, od święta. Na co dzień mogli się specjałami delektować tylko wielcy panowie. Trzeba podkreślić, że w omawianym okresie nie dojadano.
Gdy chodzi o specjalne zabawy, to na pierwszym miejscu należy wymienić popularne od dawna szachy i warcaby. W XVII wieku rozprzestrzeniały się w coraz większym stopniu gry w karty. W drugiej połowie stulecia gra w karty staje się bardziej popularna, zjawiają się tez różnego rodzaju gry. Za czasów Jana Sobieskiego dość popularna jest hazardowa gra w karty z bankiem, przy czym trzymający bank gracz przeciw czterem graczom. Właściwa nazwa tej gry to bessetta. Nie wiadomo w jakim stopniu na dwory magnackie znalazł wstęp zwyczaj palenia tytoniu. Jak się zdaje tytoń był raczej rozrywką niższych, uboższych warstw ludności. Budził on w kołach zamożniejszych sprzeciw. Poza szachami i warcabami oraz kartami znano na dworach magnackich wiele zabaw, które byśmy dziś określili mianem zabaw towarzyskich. Tak więc należą tu próby zręczności polegające na podnoszeniu ustami piórka z ziemi, chowaniu pierścienia w rękach niewiast, przy czym należało zgadnąć, która z obecnych trzyma go w danej chwili. Ze specjalna przyjemnością oddawano się zabawie polegającej na przebieraniu się, specjalnie do tańca, w stroje innych osób. Znano tę zabawę i na dworze królewskim. Za zabawę uważano także taniec. Z polskich tańców powodzeniem cieszył się różnie nazywany taniec, który z czasem stał się popularny pod nazwą polonez. Oczywiście tańce następowały po ucztach, w których brały udział kobiety, co jak wiadomo zdarzało się nie zawsze, poza tym trzeba było by nie nadużywano wina przy uczcie. Za zabawę towarzyską przyjęto także zabawę tkw. Wirtshaus czyli w gospodę. Polegała ona na przebraniu się, ale tu oznaczano losem wcześniej, kto ma jaką rolę odgrywać. Występowały tu osoby takie jak gospodarz kupiec maur, żołnierz i sługa, pasterz itd. Gospodarz był zobowiązany do zorganizowania i zapłacenia uczty, kupiec do zaopatrzenia sklepu, w którym nabywał różne przedmioty jedynie fikcyjnie. Była to wiec dla naznaczonych losem zabawa dość droga. Nie brakowało też na dworach magnackich karłów a czasami wydarzenia z życia tych nieszczęsnych istot stanowiły przedmiot zabawy całego dworu.
Obraz polaka w xix wieku:
Drogi rozwoju polskiego rolnictwa: zmiany ustroju agrarnego agrarnego zaborach pruskim austriackim i rosyjskim.
W 1815 r. gospodarka w Polsce opierała się na rolnictwie, w którym pracowało blisko 80 procent ludności. Istniały wówczas warunki, które wykształcił ustrój agrarny: wschodni w Królestwie Polskim i Galicji oraz zachodni w zaborze pruskim.
Korzystną sytuację miało rolnictwo zaboru pruskiego dzięki reformom społeczno-ekonomicznym wprowadzonym przez Prusy w 1807 r.
Ustawy Prus o zniesieniu poddaństwa (1807) i uwłaszczeniu chłopów za odszkodowaniem (1811) objęły Pomorze Gdańskie i Warmię.
Chłopi nie czerpali korzyści z zasady odszkodowań. Uzyskali prawo własności za odstąpienie 1/3 lub ½ działki junkrom (właścicielom ziemskim), których majątki rosły dzięki prawu przyłączania gospodarstw karłowatych (obszar Warmii i Mazur). Reformę na Pomorzu Gdańskim i na Śląsku przeprowadzano według zaostrzonych zasad ograniczając jej zakres do zamożnych chłopów, którzy mogli wykupić działkę za pieniądze. Na Śląsku musiała mieć ona najmniej 6 ha. Mniejsze wcielano do działek junkierskich.
Reforma uwłaszczeniowa przyczyniła się do powstania wielkiej rzeszy bezrolnych. Zapoczątkowała ona kształtowanie się nowej struktury rolnictwa. Spadła liczba małych gospodarstw, niezdolnych do inwestycji technicznych. Powstały majątki ziemskie oraz duże gospodarstwa chłopskie. Zniesienie poddaństwa i liberalne zasady ekonomiczne sprawiły iż produkcja rolna w gospodarstwach opierała się na pracy najemnej. Właściciele mogli zatrudniać bezrolnych. Dzięki wymianie handlowej i rozszerzeniu rynku zbytu ziemianie zdobywali kapitał potrzebny do unowocześniania uprawy zbóż i hodowli.
Bezrolni stworzyli rynek pracy dla przemysłu. Pruskie reformy były warunkiem rozpoczęcia industrializacji.
W zaborze rosyjskim połowę ziemi zajmowały szlacheckie folwarki, których większość stosowała dawne metody gospodarowania. Chłopi tylko w Dobrach Narodowych uprawiali działki za opłaty czynszowe.
Ustrój ten sprawiał, że rolnictwo było coraz mniej wydajne. Małe zyski nie pozwalały junkrom inwestować w rozwój folwarków. folwarków tej sytuacji chciano powiększyć areał ziem uprawnych i pastwisk. Małe działki chłopskie wcielano do ziemi folwarcznej (rugowanie chłopów). Zamożniejszych chłopów oczynszowano. Ci którzy nie mogli podołać opłatą dołączali do grupy bezrolnych. Tylko nieliczni mogli znaleźć zatrudnienie w przemyśle. Inni musieli odrabiać pańszczyznę za niskie wynagrodzenie. Bunty całych wsi spowodowały wydanie przez cara Mikołaja dekretu zakazującego rugowania chłopów.
Aleksander II wydał dekret uwłaszczający chłopów w Królestwie Polskim. Według dekretu powinności chłopskie zostały zlikwidowane jednorazowo i natychmiast. Chłopi otrzymali na własność użytkowane grunty.
W zaborze austriackim było podobnie. Na terenie Galicji istniała pańszczyzna, ale też utrzymywało się poddaństwo. Niska wydajność ziemi, nieurodzaje, głód, dysproporcje społeczne powodowały narastanie konfliktów
w Galicji między polskimi dworami szlacheckimi i chłopstwem.
Rozwój nowoczesnej produkcji rolnej
Korzystne warunki do zmian w metodach rolnictwa najwcześniej zaistniały na ziemiach polskich. Były to nie tylko reformy, ale i czynniki ekonomiczne pozwalające na stworzenie dużego rynku na produkty rolne. Najważniejszym z nich był proces industrializacji na terenach przyłączonych do Prus. Dzięki urbanizacji i przemysłowi rozszerzał się rynek zbytu towarów rolnych, na które rosły ceny, a gospodarze zdobywali środki na innowacje techniczne. Kupowano maszyny rolnicze, narzędzia. Początkowo w Wielkiej Brytanii, a potem w Niemczech, w ośrodkach przemysłu maszynowego i metalowego.
Wprowadzono nowe metody uprawiania ziem. Na wolnym ryku rosła konkurencja. Rolnicy musieli inwestować w nowoczesne nawożenie i uprawianie bardziej wydajnych roślin. Zaczęto na dużą skalę uprawiać ziemniaki, buraki cukrowe i rzepak. Uprawy przyczyniły się do rozwoju rolnictwa. Rosło pogłowie trzody chlewnej, bydła i owiec.
System gospodarki feudalnej w Cesarstwie Austriackim sprawił, że miasta i przemysł rozwijały się bardzo słabo. Nie mógł się wykształcić rynek zbytu na towary rolnicze. Nowe technologie, nawozy, rośliny, maszyny pojawiały się w Galicji rzadko i później niż w zaborze pruskim. Nie było pracy dla chłopów galijskich. Wsie się przeludniały, tworzyły się coraz mniejsze gospodarstwa skazane na wegetację.
W trudnej sytuacji znajdowało się rolnictwo Królestwa Polskiego. W 1815 ziemianie stanęli wobec recesji spowodowanej zubożeniem kraju po wojnach napoleońskich i ograniczeniom eksportu zboża do W. Brytanii.
Trudność zdobyciu kapitałów uniemożliwiała modernizację folwarków. Trwało to do połowy lat 30 XIX w.
W 1825 w Warszawie utworzono Towarzystwo Kredytowe Ziemskie. Udzielało ono ziemianom kredytów na spłaty długów i unowocześnianie gospodarki. Na przełomie lat 20 i 30 XIX w. pojawiły się efekty protekcjonalistycznej i podatkowej polityki polskich, dzięki czemu zaczął rozwijać się przemysł i miasta a także chłonny rynek na towary rolne. powszechniej stosowano płodozmian i nawożenie. Wzrosła wydajność w produkcji zbóż, hodowla bydła i owiec. Zwiększyła się produkcja ziemniaków. Uprawiano też rzepak, buraki cukrowe. W folwarkach pojawiły się nowe narzędzia i maszyny. Parowe młockarnie, żniwiarki kupowano w Anglii i państwach niemieckich, później na ziemiach polskich.
Rozwój przemysłu i handlu na ziemiach polskich
Pomimo dominacji rolnictwa przemysł na ziemiach polskich pojawił się już w I połowie XIX w. Słaby rozwój miast i środków transportu, słaby rynek wewnętrzny i brak wolnej siły roboczej powodowały, iż rozwój ten nie był systematyczny. Były sukcesy, a po nich – upadki. Wiele inwestycji było chybionych. Próby wprowadzenia nowej techniki kończyły się klęską. Brakowały siły roboczej, dostępu do nowoczesnych surowców, rynku odbiorców i systemu dystrybucji towarów.
Industrializacja ziem polskich rozpoczęła się od hutnictwa. Był to warunek powstania przemysłu fabrycznego. W Gliwicach 1796 uruchomiono pierwszy w Europie piec koksowy do wytopu żelaza.
Po 1815 rozwój gospodarczy zawahał się na Śląsku. Było to spowodowane barierami celnymi między państwami Niemiec i polskimi zaborami, przez co skurczył się rynek zbytu. Przeszkodą były też kłopoty z opanowaniem nowych technologii i obsługi maszyn. Niemiecki Związek Celny otworzył śląskim towarom przemysłowym rynki państw niemieckich. Pojawiły się efekty reformy agrarnej – napływ do miast bezrolnych, dzięki czemu powstał wolny rynek pracy najemnej. W latach 1831–1842 do hutnictwa górnośląskiego wprowadzono technologię, obejmującą proces wytopu żelaza: piece koksowe, piece puddlingowe i walcownie.
Wraz z hutnictwem rozwijało się górnictwo (wydobywano rudy żelaza i węgla kamiennego). Powstało hutnictwo cynku wymagające nowej technologii. W latach 40 na ziemiach polskich linia kolejowa połączyła miasta śląskie, Opole i Wrocław (1842-1843). Do końca lat 40 Śląsk zyskał połączenie z Berlinem, Dreznem, Krakowem i Warszawą. Do 1860 zbudowano linie Wrocław - Poznań - Gdańsk, oraz Katowice – Racibórz.
Zagłębie Dolnośląskie rozwijało się wolniej. Tu powoli upadało tkactwo, które opierało się na tradycyjnych formach tkactwa wiejskiego. Produkty takie wypierała tania i masowa produkcja
zmechanizowanego przemysłu z Prus i Saksonii.
Utrzymująca się na Dolnym Śląsku struktura wiejskiej produkcji nakładczej (rolnik uprawiał małą działkę i wykonywał mało opłacalną pracę chałupniczą) wpłynęła też na upadek znaczenia dolnośląskiego Zagłębia górniczego. Hamowała napływ siły roboczej do górnictwa.
Ważnym ośrodkiem przemysłu był Wrocław okolice. Były tam skupiska przemysłu cukrowniczego, włókienniczego, chemicznego i metalowego.
W Wielkim Księstwie Poznańskim istniał przemysł włókienniczy. Z chwilą włączenia Poznańskiego do ekonomicznego systemu Prus wielkopolscy producenci byli w trudnej sytuacji. Rzemieślnicy zmagali się z przepisami cechowymi. Zabójcza była dla nich konkurencja masowej produkcji tekstylnej z fabryk zachodniopruskich i Saksonii. Przemysł włókienniczy w Wielkopolsce upadł.
Wykształciła się przez to niekorzystna dla Polaków struktura własności. Większość kapitału przemysłowo-kupieckiego znalazła się w rękach mniejszościowej grupy niemieckiej. Wielkopolscy kupcy i ziemianie tworzyli przedsiębiorstwa handlowo rzemieślnicze, towarzystwa kredytowe i spółdzielnie, dzięki czemu rosły ich możliwości kapitałowe i inwestycyjne. Ważną rolę odgrywał od 1838 „Bazar”- wielki kompleks handlowo-rzemieślniczy w Poznaniu. Ośrodek pełnił też funkcje kulturowe i polityczne. Do jego powstania przyczynił się Karol Marcinkowski- lekarz i znany społecznik.
Poznań stawał się miastem przemysłowym. Istniał ty przemysł metalowy i maszynowy produkujący maszyny dla rolnictwa. Hipolit Cegielski – od 1846 właściciel firmy handlowej, a od 1855 fabryki maszyn i narzędzi rolniczych był jednym ważniejszych z przedsiębiorców polskich. Przemysł metalowy rozwinął się też w Bydgoszczy.
Ważnym wyznacznikiem rozwoju cywilizacji była komunikacja. Sieć dróg bitych szybko się powiększała. Do 1850 powstała linia kolejowa Poznań - Szczecin – Berlin. Do roku 1860 linie kolejowe połączyły Poznań m. In. Z Wrocławiem, Katowicami, Krakowem, Warszawą i Wilnem. Sieć ta wpływała na wzrost eksportu wielkopolskich towarów rolnych.
Impulsem rozwoju przemysłu w Królestwie Polskim była protekcjonalistyczna polityka rządu. Ludzie tacy jak Stanisław Staszic oraz minister skarbu Ksawery Drucki-Lubecki chcieli pchnąć gospodarkę kraju na tory industrializacji według systemu angielskiego promując przemysł włókienniczy i górniczo hutniczy. Chcieli zachęcić obcych inwestorów i wykwalifikowane kadry do osiedlania się w Królestwie oferując im dobre warunki działalności gospodarczej.
Dzięki realizacji polityki gospodarczej zbudowano w Królestwie przemysł włókienniczy i górniczo-hutnicze Zagłębie Dąbrowskie. Podejmowane od lat 30 próby wprowadzenia nowoczesnego przemysłu hutniczego do Staropolskiego Okręgu Przemysłowego kończyły się niepowodzeniem, mimo nowoczesnych rozwiązań technologicznych. Powodem był brak kapitału inwestycyjnego, niedorozwój infrastruktury i nieumiejętność obsługiwania maszyn.
W Warszawie też pojawiły się zakłady przemysłowe o nowoczesnej technologii (zakłady przemysłu metalowego i włókienniczego). Nowoczesny przemysł powstał w Zagłębiu Dąbrowskim gdzie zbudowano kopalnie rud żelaza, węgla kamiennego, huty żelaza i cynku.
Proces industrializacji w Królestwie rozpoczął się od włókiennictwa. Na szybki rozkwit tego przemysłu wpłynęły czynniki wewnętrzne, czyli większy popyt na towary tekstylne wskutek rozwoju miast i zewnętrzne czyli otwarcie rynku rosyjskiego. Sytuacja ta powstała dzięki korzystnej taryfie celnej w handlu z Rosją (1822) i ochrona przed towarami pruskimi poprzez wysokie cła wwozowe. Królestwo eksportowało sukno do Rosji i do Azji. Produkcja była zmechanizowana, ale napędzana siłą mięśni ludzkich.
Zaczęły rozwijać się manufaktury i drobne zakłady włókiennicze, zatrudniające kilkuset pracowników, nadal jednak dominowało samodzielne rzemiosło. Ważną rolę odgrywała rzemieślnicza produkcja imigrantów. Rząd udzielał im pomocy w postaci pożyczek i zasiłków.
Skutkiem industrializacji Królestwa Polskiego był rozwój miast, migracja ze wsi do miast i tworzenie się kapitału. Rozwój miast, przemysłu rzemiosła oraz opieranie systemu gospodarczego na wymianie pieniężnej przyniosły poszerzanie rynku wewnętrznego. Gospodarkę wspierał finansowo Bank Polski. Rosły obroty rynkowe dzięki chłonniejszemu rynkowi.
Przemiany społeczne
Rozwój gospodarki jest związany z przemianami społecznymi. Niektóre stanowią warunek industrializacji np. migracje ze wsi do miast.
Ich powodem były reformy agrarne. Ustawy uwłaszczeniowe i rugi chłopskie zwiększyły liczbę bezrolnych. Podobny skutek miało oczynszowanie. Po powstaniu listopadowym pojawiła się duża liczba zdemobilizowanych żołnierzy. Do Królestwa Polskiego przeniosło się kilka tysięcy zbankrutowanych rzemieślników. Większość tych ludzi była grupą potencjalnych robotników w manufakturach, manufakturach więc zaistniał jeszcze jeden z warunków procesu uprzemysłowienia.
Pojawiały się nowe grupy społeczne. Przybywało właścicieli manufaktur, kupców. Kształtowała się grupa najemnych robotników przemysłowych pracujących w manufakturach fabrykach.]
Między burżuazją a robotnikami występował konflikt narodwy, gdyż kupcy wywodzili się ze środowisk niepolskich, a robotnicy byli przeważnie Polakami.
Rozwój gospodarczy wpłynął też na ziemiaństwo, które odczuwało negatywne skutki zaangażowania się Księstwa Warszawskiego wojny napoleońskie. Wielu ziemian przenosiło się do miasta. Podejmując się zawodów nauczycieli, lekarzy, pisarzy tworzyli nową grupę społeczną – inteligencję.
Proces industrializacji wpłynął na rozwój miast. Przemysł koncentrował się w takich miastach jak: Warszawa, Gdańsk, Poznań, które szybko się rozwijały. W stolicy pojawiły się nowe budowle, place, ulice. Powstało wiele miast przemysłowych.
życie codzienne miast i wsi - rozwój przemysłu i godpodarki XIX wieku