Scena w więzieniu.
JAN SOBOLEWSKI
Widziałem ich–za każdym z bagnetem szły warty
Małe chłopcy, znędzniałe, wszyscy jak rekruci Z
gołymi głowami ; - na nogach okuci, Biedne
chłopcy najmłodszy dziesięć lat, nieboże Skarżył
się, że łańcucha podźwignąć nie może; I pokazał
nogę skrwawioną i nagą. Policmajser przejeżdża,
pyta, czego żądał; Policmajster człek ludzki, sam
łańcuch oglądał: „Dziesięć funtów, zgadza się z
przepisaną wagą”. Wywiedli Janczewskiego;-
poznałem, oszpetniał, Szczerniał, schudł, ale
jakoś dziwnie wyszlachetniał, / Ten sam przed
rokiem swawolny, ładny chłopczyk mały, Dziś
poglądał z kibitki, jak z odludnej skały Cesarz! -
okiem dumnym, suchym, pogodnym To zdawał
się pocieszać spólników niewoli, To lud zegnał
uśmiechem, gorzkim, lecz łagodnym, Jak gdyby
im chciał mówić, nie bardzo mię boli.
[...]Uważałem na więźnia postawę i ruchy; - On
postrzegł, że lud płacze, patrząc na łańcuchy,
Wstrząsnął nogą łańcuch, na znak , że mu niezbyt
ciąźył. - A wtem zacięto konia,- kibitka runęła –
On zdjął z głowy kapelusz, wstał i głos natężył, I
trzykroć krzyknął: „Jeszcze Polska nie zginęła”-
[...]Tymczasem zajeżdżały inne rzędem długim
Kibitki; - ich wsadzano jednego po drugim [...]
Wywiedli ostatniego; - zdało się , że wzbraniał,
Lecz on biedny iść nie mógł, co chwila się słaniał
Z wolna schodził ze schodów i ledwie na drugi
Szczebel stąpił, stoczył się i upadł jak długi; To
Wasilewski, siedzial tu w naszym sąsiedztwie.
Dano mu tyle kijów onegdej na śledztwie, Że
mu odtąd krwi kropli w twarzy ie zostało.
Żołnierz przyszedł i podjął z ziemi jego ciało,
Niósł w kibitkę na ręku, ale ręką drugą Tajemnie
łzy ocierał; - niósł powoli, długo; Wasilewski nie
nie zemdlał, nie zwisnął, nie ciężał / Ale jak padł
prosto na ziemię, tak otężął Niesiony , jak słup
sterczał i jak z krzyża zdjęte Ręce miał nad
barkami żołnierza rozpięte; Oczy straszne,
zbielałe, szeroko rozwarte; [...] Puściła się kibitka
lotem błyskawicy. Jedna pusta ; - był
więzień, ale niewidomy; Rękę tylko do ludu
wyciągnął spod słomy, Siną, rozwartą, trupią,
trząsł nią , jakby żegnał; Kibitka w tłum wjechała
– nim bicz tłumy przegnał. [...]
Scena VII SALON WARSZAWSKI
ADOLF
Znałem go [Cichowskiego] będąc dzieckiem; - był
on wtenczas młody, żywy, dowcipny, wesół i sławny
z urody; [...]
Potem długo nie przyszedł , i mówiono w domu,
Że nie wiedzieć , gdzie zniknął, umknął po kryjomu,
Szuka rząd, ale śladu dotąd nie wytropił , -
Na koniec powiedziano: zabił się, utopił. [...
[ Jednego wieczora więźniów do Belwederu
wiedziono z klasztora.
Wtem ktoś rzucił zza muru:”Więźnie, kim
jesteście?” Sto
ozwało się imion, śród nich dosłyszano
Jego imię, i żonie nazajutrz znać dano [...]
Wzięli podpis, i palcem pogroziwszy:
„Jeśli Wydasz...” - i nie skończyli; jak weszli
odeszli To był on. Biegę widzieć, przyjaciel
ostrzega: „Nie idź dzisiaj, bo spotkasz przed
wrotami szpiega” Idę nazajutrz, w progu policyjskie
draby [...]Powiedziano, że to on, bo go nie
poznałem. Utył, ale to była okropna
otyłość. ............. Wydęła go zła strawa i
powietrza zgniłość. Policzki mu nabrzmiały,
pożółkły i zbladły, W czole zmarszczki,
włosy wszystkie spadły [...] Ach wszystko co
przecierpiał w swych męczarniach dziennych /
I wszystko co przemyślił w swych nocach
bezsennych, Wszystko poznałem w jednej chwili z
jego oka; Źrenice miał podobne do kawałków
szklanych, Które zostają w oknach więzień
kratowanych ... Lecz tyle tysięcy dni był pod
sledztwa próbą, Tyle tysięcy nocy
rozmawiał ze sobą, Tyle lat go
badały mękami tyrany, Tyle lat
otaczały mające słuch ściany; A
calą jego obroną - milczenie,
A całym jego były towarzystwem – cienie; [...]
Na klamki trzask, on mysli zaraz: idą śledzić;
Odwraca się i głowę na ręku opiera,
Zdaje się,że przytomność, moc umysłu zbiera;
Ścina usta, by słowa same nie wypadły,
Oczy spuszcza, by szpiego z oczu co nie zgadły.
Krzycząc zawsze dwa słowa: Nic nie wiem ...
JAN SOBOLEWSKI
Widziałem ich–za każdym z bagnetem szły warty
Małe chłopcy, znędzniałe, wszyscy jak rekruci Z
gołymi głowami ; - na nogach okuci, Biedne
chłopcy najmłodszy dziesięć lat, nieboże Skarżył
się, że łańcucha podźwignąć nie może; I pokazał
nogę skrwawioną i nagą. Policmajser przejeżdża,
pyta, czego żądał; Policmajster człek ludzki, sam
łańcuch oglądał: „Dziesięć funtów, zgadza się z
przepisaną wagą”. Wywiedli Janczewskiego;-
poznałem, oszpetniał, Szczerniał, schudł, ale
jakoś dziwnie wyszlachetniał, / Ten sam przed
rokiem swawolny, ładny chłopczyk mały, Dziś
poglądał z kibitki, jak z odludnej skały Cesarz! -
okiem dumnym, suchym, pogodnym To zdawał
się pocieszać spólników niewoli, To lud zegnał
uśmiechem, gorzkim, lecz łagodnym, Jak gdyby
im chciał mówić, nie bardzo mię boli.
[...]Uważałem na więźnia postawę i ruchy; - On
postrzegł, że lud płacze, patrząc na łańcuchy,
Wstrząsnął nogą łańcuch, na znak , że mu niezbyt
ciąźył. - A wtem zacięto konia,- kibitka runęła –
On zdjął z głowy kapelusz, wstał i głos natężył, I
trzykroć krzyknął: „Jeszcze Polska nie zginęła”-
[...]Tymczasem zajeżdżały inne rzędem długim
Kibitki; - ich wsadzano jednego po drugim [...]
Wywiedli ostatniego; - zdało się , że wzbraniał,
Lecz on biedny iść nie mógł, co chwila się słaniał
Z wolna schodził ze schodów i ledwie na drugi
Szczebel stąpił, stoczył się i upadł jak długi; To
Wasilewski, siedzial tu w naszym sąsiedztwie.
Dano mu tyle kijów onegdej na śledztwie, Że
mu odtąd krwi kropli w twarzy ie zostało.
Żołnierz przyszedł i podjął z ziemi jego ciało,
Niósł w kibitkę na ręku, ale ręką drugą Tajemnie
łzy ocierał; - niósł powoli, długo; Wasilewski nie
nie zemdlał, nie zwisnął, nie ciężał / Ale jak padł
prosto na ziemię, tak otężął Niesiony , jak słup
sterczał i jak z krzyża zdjęte Ręce miał nad
barkami żołnierza rozpięte; Oczy straszne,
zbielałe, szeroko rozwarte; [...] Puściła się kibitka
lotem błyskawicy. Jedna pusta ; - był
więzień, ale niewidomy; Rękę tylko do ludu
wyciągnął spod słomy, Siną, rozwartą, trupią,
trząsł nią , jakby żegnał; Kibitka w tłum wjechała
– nim bicz tłumy przegnał. [...]
Scena VII SALON WARSZAWSKI
ADOLF
Znałem go [Cichowskiego] będąc dzieckiem; - był
on wtenczas młody, żywy, dowcipny, wesół i sławny
z urody; [...]
Potem długo nie przyszedł , i mówiono w domu,
Że nie wiedzieć , gdzie zniknął, umknął po kryjomu,
Szuka rząd, ale śladu dotąd nie wytropił , -
Na koniec powiedziano: zabił się, utopił. [...
[ Jednego wieczora więźniów do Belwederu
wiedziono z klasztora.
Wtem ktoś rzucił zza muru:”Więźnie, kim
jesteście?” Sto
ozwało się imion, śród nich dosłyszano
Jego imię, i żonie nazajutrz znać dano [...]
Wzięli podpis, i palcem pogroziwszy:
„Jeśli Wydasz...” - i nie skończyli; jak weszli
odeszli To był on. Biegę widzieć, przyjaciel
ostrzega: „Nie idź dzisiaj, bo spotkasz przed
wrotami szpiega” Idę nazajutrz, w progu policyjskie
draby [...]Powiedziano, że to on, bo go nie
poznałem. Utył, ale to była okropna
otyłość. ............. Wydęła go zła strawa i
powietrza zgniłość. Policzki mu nabrzmiały,
pożółkły i zbladły, W czole zmarszczki,
włosy wszystkie spadły [...] Ach wszystko co
przecierpiał w swych męczarniach dziennych /
I wszystko co przemyślił w swych nocach
bezsennych, Wszystko poznałem w jednej chwili z
jego oka; Źrenice miał podobne do kawałków
szklanych, Które zostają w oknach więzień
kratowanych ... Lecz tyle tysięcy dni był pod
sledztwa próbą, Tyle tysięcy nocy
rozmawiał ze sobą, Tyle lat go
badały mękami tyrany, Tyle lat
otaczały mające słuch ściany; A
calą jego obroną - milczenie,
A całym jego były towarzystwem – cienie; [...]
Na klamki trzask, on mysli zaraz: idą śledzić;
Odwraca się i głowę na ręku opiera,
Zdaje się,że przytomność, moc umysłu zbiera;
Ścina usta, by słowa same nie wypadły,
Oczy spuszcza, by szpiego z oczu co nie zgadły.
Krzycząc zawsze dwa słowa: Nic nie wiem ...