Kiedy wyruszyłyśmy z Aliną do lasu, aby zbierać maliny zrozumiałam, że jest ona moją przeciwniczką. Rywali należy eliminować, a więc obiecałam sobie, że za wszelką cenę zwyciężę i zostanę bogatą królową po ślubie z Kirkorem. Każde słowo, które padło w moją stronę z ust Aliny doprowadzało mnie do szału. Jej śmiech i sposób, w jaki wytykała mi mój pusty dzban poirytował nie do tego stopnia, ze coś we mnie drgnęło. Gdy siostra próbowała namówić mnie, abym poprosiła o jej maliny nie wytrzymałam i z zimną krwią zabiłam. Przez krótką chwilę pomyślałam, że to potworne i nieludzkie. Cała drżałam, bałam się gdy ujrzałam krew na rękach . Jednak, moment później ochłonęłam i zmywając z siebie oznaki zbrodni , ochłonęłam i ruszyłam w stronę domu. Nie powróciłam jednak w objęcia Kirkora, gdyż leśne otoczenie nie chciało mi na to pozwolić. Czułam się osaczona i prześladowana. Przypędzona wiatrem , przerażona wszechobecną czerwienią i twarzą ofiary zabójstwa, poczęłam rozmawiać z duchem Aliny. Postawiła mi warunek : albo zwrócone zostanie jej życie, albo ja aż do śmierci będę w każdej minucie upominana o dokonanej zbrodni. Wzdrygnęłam się na myśl o tym, że utraciłabym to, do czego właśnie doszłam – byłam już pewna, że zostanę panią Kirkorową. Wybrałam życie ze splamionym krwią siostry sumieniem i pewna zwycięstwa ruszyłam w stronę chaty.