Tamtego dnia od rana byłem podekscytowany. Rodzice zabrali mnie na mój pierwszy lot samolotem. Już po przebudzeniu dostałem zastrzyk energii
i błyskawicznie byłem gotowy do wyjazdu. Tuż przed lotniskiem serce biło mi
o klatkę piersiową i wyobrażałem sobie jak to będzie patrzeć na wszystko z góry. Gdy byliśmy na miejscu z twarzą bledszą od kredy spoglądałem na moją maszynę. Tak, teraz czułem, że jest moja. Wsiedliśmy z pilotem do środka, a wtedy czułem lekki szum w głowie. Miałem nogi jak z waty, gdy nagle zaczęliśmy się unosić. Zamknąłem oczy, ponieważ w dzieciństwie miałem lęk wysokości i bałem się, że on został utrzymany do dziś. Gdy poczułem się trochę bezpieczniej otworzyłem oczy. Pilot uśmiechnął się do mnie, a ja byłem zaszokowany widokiem. Wszystko było takie małe, a zarazem piękne. Adrenalina nieco obniżyła swój poziom, gdy już lądowaliśmy. Byłem dumny, że przezwyciężyłem swoją słabość i w końcu odbyłem lot o którym od dawna marzyłem.