Życiem człowieka kierują namiętności, które mogą budować, tworzyć, rozwijać ale także niszczyć i unicestwiać. Czasami prowadzą do spełnienia pragnień, dodają sił do działania, są motywacją by walczyć o marzenia, czasami jednak są w stanie obrócić całe życie w niwecz.
Tak stało się w przypadku tytułowego bohatera dramatu p.t.: „Makbet” pióra W. Szekspira. Przez cały utwór obserwujemy nieustanny wewnętrzny pojedynek między zbrodniczą ambicją głównego bohatera, a jego sumieniem. W tym dziele autor przedstawia zwycięstwo żądzy nad ludzką uczciwością i powolną degradację moralną tytułowego Makbeta.
Makbet początkowo jest dzielnym, okrytym chwałą rycerzem króla Dunkana, gotowym poświęcić swe życie w obronie władcy. Wszystko zmienia się w momencie, w którym spotyka trzy czarownice wróżące mu przejęcie rządu nad krajem. Spotkanie to rozbudza w nim ambicję sięgnięcia po koronę królewską. Żądza władzy dodatkowo podsycana jest przez jego bezwzględną małżonkę. Paląca chęć władania doprowadza do tego, że szlachetny tan Glamis przemienia się w okrutnego zbrodniarza. Makbet po wielu wahaniach, których świadectwem są słowa: „Jestem i krewnym jego, i wasalem. To samo zbyt już potępia taki postępek – lecz jestem, co więcej, i gospodarzem jego, który powinien drzwi zamknąć jego zabójcy, nie, owszem, sam mu do piersi nóż przykładać.”, zabija spokrewnionego z nim króla, oraz z pomocą uknutej intrygi kieruje podejrzenia na jego dwóch synów.
Po tym ohydnym morderstwie Makbet przez długi czas ma wyrzuty sumienia – widzi ducha swego zabitego pana, męczy go poczucie winy. Jedynym sensem życia staję się utrzymanie tronu. Jednak jeden występek ciągnie za sobą następne. W obawie o utratę władzy świadomie pogrąża się w zbrodni zlecając , tym razem bez chwili wątpliwości, zgładzenie swego przyjaciela Banka i jego syna, a później także dumnego wodza Makdufa oraz jego żony i dzieci. Serce Makbeta staje się zimne jak kamień. Nie porusza go nawet śmierć żony, na którą lakonicznie reaguje słowami: „ Powinna była umrzeć nieco później”. Całe ludzkie życie staje się dla niego tylko powieścią idioty – głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą. Z heroicznego bohatera przeistacza się w krwawego, nieudolnego władcę, w bezlitosnego mordercę, w okrutnego zbrodniarza. Gubi go pewność siebie i zaślepienie pożądaniem. Jego pycha przeradza się w całkowite zepsucie. W końcu Makbet sprawiedliwie ginie z rąk Makdufa zrozpaczonego po stracie rodziny.
„Makbet” to przykład utworu ukazującego powolne zatracanie się w palącej namiętności, która doprowadza do całkowitego odwrócenia się od zasad etycznych, od prawości, od moralnych wzorców. Bezwzględność jaka opanowuje bohatera pod koniec jego życia są świadectwem całkowitego zaślepienia i olbrzymiej zachłanności, jaka go opanowała. Wewnętrzna walka zostaje przegrana i los tana Kawdor jest przesądzony. Śmierć Makbeta jest równoznaczna z uwolnieniem uciśnionego kraju, przywróceniem porządku i końcowym zwycięstwem sprawiedliwości.
Wydaje mi się, że utwór ten zawsze pozostanie aktualnym. Człowiek jest istotą słabą targaną porywami serca, które czasami są silniejsze niż wpojone zasady. Gdy staje on w obliczu możliwości spełnienia roznieconego pożądania, może wybrać najkrótszą drogę, a ta nie zawsze jest uczciwą.