Cóż, oprzyj się na tym bardziej duchowo. Poradziłbym ci popatrzeć, ze strony jakbyś nic nie miałaś do stracenia. "Chwytałaś dzień, każdą chwilę" (carpie diem), każdym dniem żyłą wedle tej zasady-Jakby był ostatnim. Tak więc nie żałujesz go, tak, to było rzeczywiście wykorzystane życie, nie marnowałaś go, do ostatniej chwili chcesz go wykorzystywać.
Z drugiej strony mówimy o Armagedonie, czyli walce dobra ze złem, tutaj możesz postąpić podobnie:
Ponieważ...życie miałaś dobre, żyłaś przykładnie jeśli iść motywami biblijnymi. Nie masz co się obawiać takiego wydarzenia, gdyż jak wynika ze wszystkiego żyłaś odpowiednio.
"Każdy człowiek ma grzechy bowiem ci, którzy się do nich przyznają żałują ich na tyle aby były im wybaczone".
Oczywiście mogłem źle zrozumieć temat dlatego też pisz, zawsze mogę naprostować i pomóc w razie czego ;)
PS Wybacz za specyficzny sposób pisania, sam bez zastanowienia nie wiem jak by się dobrze do tego zabrać. Zgaduję jednak, że jeszcze Ak zacytuję jakiś link, który ci pomoże :)