1000 lat - czy to długi okres czasu? Archeolodzy i ludzie tego pokroju, uważają z pewnością, iż dziesięć wieków to nic w porównaniu z 5-cio miliardową historią naszej planety. Jednak dla nas, przeciętnych ludzi żyjących w XXI wieku, tyle lat to niewyobrażalnie długi okres czasu. Współczesny człowiek ciągle się śpieszy, wszędzie biegnie, cenna jest dla niego każda minuta a nawet sekunda. A co dopiero rok, wiek, tysiąclecie?
1000 lat - właśnie tyle trwało średniowiecze. Średniowiecze to polski odpowiednik łacińskiej nazwy medium aevum– wieki średnie. Jest to okres przejściowy miedzy starożytnością a renesansem. Epoka ta obejmuje okres od V do XV wieku. Od czasów renesansu okres średniowiecza był uważany za czasy zacofania, ciemnoty i upadku kultury. Dopiero w późniejszym czasie oprócz negatywnych, dostrzeżono także pozytywne zjawiska tego okresu.
Współczesny człowiek spoglądając na średniowiecze, widzi całkiem różny świat od obecnego. Jeżeli ten okres porównać do snu, to my, dzisiejszy ludzie, chcielibyśmy się jak najszybciej obudzić z tego snu, który jest dla nas koszmarem...
W średniowieczu cała ówczesna Europa była zdominowana przez Kościół. Po rozpadzie cesarstwa zachodniorzymskiego chrześcijaństwo umacniało się, zdobywało coraz to większe znaczenie. Kościół miał decydujący wpływ na kulturę i literaturę. Kultura w średniowieczu kształtowała się pod wpływem jego pojęć i wyobrażeń. Podstawą średniowiecznego poglądu na świat była religia chrześcijańska. W życiu człowieka główną rolę odgrywał Kościół. Nakazywał mu znosić wszystko w pokorze i umartwiać się. Ideałem postawy człowieka była asceza.
Religijnym ideałem bohatera średniowiecznego– ascety był syn zamożnego patrycjusza rzymskiego, którego dzieje znamy na podstawie Legendy o św. Aleksym. Jest to przykład człowieka, którego całe życie było podporządkowane religii i Bogu. Dobrowolnie zrezygnował z przyjemności i dóbr życia doczesnego na rzecz bardzo surowego modelu religijności tj. ascezy. Świadomie zadawał sobie ból i cierpienie. Prowadził pokutne życie chcąc, w ten sposób, osiągnąć zbawienie i miano świętego. Św. Aleksy świadomie wybrał poniżenie, cierpienie, tułaczkę i biedę. Przez kilkanaście lat żył jako nierozpoznany, lekceważony nędzarz, przy pałacu swego ojca. Służba wylewała na niego pomyje...
Zadając sobie pytanie- Czy Legenda o św. Aleksym fascynuje mnie czy przeraża?– z odpowiedzią nie waham się ani chwili. Nie mogę sobie (a może nawet nie chcę) wyobrazić siebie w latach kiedy żył św. Aleksy, wiec postaram się zamieścić owego bohatera we współczesności.
Pewnego dnia biorąc poranną gazetę do ręki, rzuca mi się w oczy dziwny artykuł. Opisuje on człowieka prowadzącego życie jak św. Aleksy. Czytam. Hej! Chyba coś jest nie tak. Czyżbym w swoim zabieganiu przegapiła 1 kwietnia? Czyżby to była tak zwana „kaczka dziennikarska” robiona na Prima Aprilis? Spoglądam w kalendarz. Mamy dopiero kolejny dzień marca... A więc to jest prawdziwy artykuł. Jestem zszokowana i głęboko zaskoczona. W dobie komputerów, wszelkiego rodzaju luksusów i wygód takie zachowanie nie uważam za normalnie. Z artykułu dowiaduję się, iż zachowanie tego człowieka wywołało natychmiastowa reakcję wszelkiego rodzaju specjalistów, oferujących pomoc: psychiatrów, psychologów, obrońców praw człowieka. Kościół nie pochwala takiego zachowania, apelując do owego człowieka o zaprzestanie takowych czynów.
Czyżby moja wyobraźnia była zbyt bujna? Czyżbym źle wyobraziła sobie tę sytuację? Uważam, że byłaby to bardzo prawdopodobna reakcja, moja jak i reszty społeczeństwa. Gdzie szacunek tego człowieka do samego siebie? Gdzie jego godność i honor? Może to zbyt pochopne i drastyczne stwierdzenie ale, gotowa bym była nazwać takie zachowanie, wręcz masochistycznym.
W średniowieczu taki styl życia tj. ascetyczny był propagowany przez Kościół. Aleksy został uznany za ideał świętego, wzorzec ascety. Jednak obecnie było by to prawdopodobnie odebrane tak jak sobie to wyobraziłam, a jeśli nie to bynajmniej podobnie.
Utworem przedstawiającym kolejny typ średniowiecznego bohatera jest Pieśń o Rolandzie. Roland był wybitnym rycerzem Karola Wielkiego. Brał udział w walkach z pogańskimi Saracenami w Hiszpanii, w obronie chrześcijaństwa. W poemacie ukazany jest jako wzór średniowiecznego rycerza. Skupiającego w sobie cechy najbardziej cenione w owych czasach takie jak: honor, szlachetność, waleczność, męstwo, uroda, pobożność, odwaga, nadludzka siła, duża sprawność fizyczna, perfekcja we władaniu bronią, wierność Bogu, królowi, ojczyźnie, patriotyzm. W czasach Karola Wielkiego Roland był chodzącym ideałem, odzwierciedleniem idealnego rycerza.
Patrząc na Rolanda przez mój pryzmat– człowieka współczesnego– idealny rycerz już nie prezentuje się tak dobrze. Na pierwszy ogień weźmy jego postępowanie. Jak wiemy Roland nie chcąc uszczerbić swego honoru, podczas bitwy, kiedy on i jego żołnierze ponosili coraz większe straty, nie wezwał pomocy. Skutkiem tej decyzji było życie Rolanda i jego współtowarzyszy. Patrząc przez mój pryzmat– może zbyt subiektywny, ale zawsze szczery– widzę człowieka egoistycznego. Narcyza, zadufanego w sobie, dążącego po trupach do celu. Osobę, którą obchodzi jedynie własne dobro, własny interes. Roland uzyskał sławę kosztem innych ludzi, swoich współtowarzyszy, poddanych mu rycerzy, swoich przyjaciół... Jednak Roland, w przeciwieństwie do wspomnianego wcześniej Aleksego, doskonale poradził by sobie w współczesnym świecie. Miał by dużą szansę w „wyścigu szczurów”. Doskonale piął by się po szczeblach kariery, nie zważając na innych. Bez skrupułów osiągając upragniony cel, z mottem na ustach– cel uświęca środki. Ludzi pokroju Rolanda, z pewnością nie brakuje wśród nas...
Wniosek z tego, że w niektórych średniowiecznych bohaterach można odnaleźć cechy, zachowania, które człowiek wykazuje do dziś. Na marginesie, chciałabym dodać, że to właśnie średniowiecznym rycerzom zawdzięczamy fakt, iż w naszym słowniku figuruje pojęcie– dżentelmen. Brzydsza cześć naszej populacji mogłaby wziąć przykład z rycerzy takich jak Roland. Mam tutaj na myśli ich obyczaje.
Średniowieczną postacią, która wzbudza we mnie zachwyt, fascynacje i ogromny szacunek jest, z pewnością, św. Franciszek z Asyżu. Św. Franciszek, zwany także Biedaczyną, jest jednym z największych i najbardziej znanych świętych Kościoła. Żył on na przełomie XII i XIII wieku. Syn bogatego kupca. Swoje lata młodości spędził wesoło i rozrzutnie na rozrywkach, trwoniąc majątek rodziców. Przypadkowe zetknięcie Franciszka z trędowatym doprowadziło do przełomu duchowego Franciszka. Skutkiem tego była całkowita zmiana jego sposobu życia.
Stał się głęboko religijnym człowiekiem, wszystko co posiadał, rozdał ubogim. Wyrzekł się dziedziczenia majątku a swe życie poświęcił modlitwie, służbie chorym i ubogim oraz nauczaniu ludzi i zwierząt. Głosił wszechogarniającą miłość do Boga, ludzi, całej przyrody i świata. Cechowała go wielka radość życia. Św. Franciszek wykluczał ascezę, umartwianie ciała. Reprezentował model wiary radosnej, pełnej miłości do bliźniego, natury i świata. Św. Franciszek jest patronem ekologów.
Postawa św. Franciszka była naśladowana przez Matkę Teresę z Kalkuty. Dzięki takim ludziom, jak Matka Teresa i św. Franciszek, trędowaci, ubodzy, potrzebujący pomocy ludzie nie są pozostawienie sami sobie. Jest ktoś, kto chce im pomagać, wspierać ich. Takie zachowanie zasługuje na podziw. Dzięki niemu uczymy się dostrzegać piękno natury, przyrodę, ciesząc się z najdrobniejszych rzeczy. Św. Franciszek jest wciąż niedoścignionym wzorem, autorytetem.
Jest jeszcze jedna rzecz, na która chciałabym zwrócić uwagę. Ludzie w codziennym biegu, wśród codziennych spraw nie zastanawiają się nad sensem życia. Jednak wcześniej czy później każdy zadaje sobie pytania związane z tym zagadnieniem. I jaką odpowiedź otrzymuje? Otóż nie otrzymuje żadnej odpowiedzi. Żadnej konkretnej odpowiedzi. Człowiek średniowiecza znał ją doskonale. Jego życie było podporządkowane Bogu. To On się liczył najbardziej. A cóż mamy my ludzie współcześni? Ze swoich samochodów, karier, pieniędzy na kontach bankowych, pięknych domów, komputerów, telefonów komórkowych, pogoni za tymi wszystkimi dobrami materialnymi? Gdzie są nasi bliscy i przyjaciele? Starają się uzyskać to wszystko? To wszystko, co jest wyznacznikiem wartości człowieka? Czasami w tym wszystkim czuję się zagubiona i chciałabym, aby tak jak dawniej, w naszym życiu były określone zasady postępowania. Abym wiedziała po co i jak mam żyć, jak postępować... Bo wbrew pozorom to bardzo trudne dla nas, ludzi współczesnych, szczególnie tak młodych jak ja i moi rówieśnicy. A więc może jednak niektórzy chcieliby zapaść w ten średniowieczny sen...
W tym średniowiecznym 1000-leciu można znaleźć przypadki skrajnie rożnego zachowania niż nasze. Można znaleźć również zachowania, które wśród ludzi występują do tej pory, niemalże nie zmieniając się. Czy człowiek współczesny zachwyca się średniowieczem? Żyjemy w czasach demokracji, a więc ustrój panujący w średniowieczu tj. monarchia patrymonialna, jest nam zupełnie obcy. Obecnie panuje wolność słowa, krytykując kogoś nie musimy się martwić, iż możemy być za to ścięci lub, że stanie co z nami coś równie drastycznego. Dlatego też trudno nam wyobrazić sobie czasy średniowiecza. Jest to zbyt odległe, więc trudno obiektywnie ocenić czy ta epoka nas fascynuje czy raczej wzbudza poczucie obcości. Ja na podstawie literatury doszłam do wniosku, iż średniowiecze jest dla mnie epoką mało interesująca, nie wzbudzającą szczególnego zainteresowania a tym bardziej fascynacji.