menu search
  • Rejestracja
brightness_auto
more_vert
Charakterystyka prezesowej zasławskiej na podstawie cytatów
thumb_up_off_alt lubi thumb_down_off_alt nie lubi

1 odpowiedź

more_vert
Bogata i dobra kobieta, po siedziemdziesiątce. Jest osobą wrażliwą na krzywdę innych, pozytywistką, postulaty pozytywistów wciela w życie w swoim majątku. Troszczy się o los chłopów, o jej działalności opowiada Wokulskiemu Ochocki:

- O, ma pan, jaka to oryginalna kobieta z tej prezesowej! - rzekł Ochocki wskazując na sztachety. -Widzi pan te pałace?... To wszystko czworniaki, mieszkania parobków. A tamten dom - to ochrona dla parobcząt; bawi się ich ze trzydzieści sztuk, wszystkie umyte i obłatane jak książątka... A ta znowu willa to przytułek dla starców, których w tej chwili jest czworo; uprzyjemniają sobie wakacje czyszcząc włosień na materace do gościnnych pokojów. Tułałem się po rozmaitych okolicach kraju i wszędzie widziałem, że parobcy mieszkają jak świnie, a ich dzieci harcują po błocie jak prosięta... Ale kiedym tu pierwszy raz zajechał, przetarłem oczy. Zdawało mi się, że jestem na wyspie Utopii albo na kartce nudnego a cnotliwego romansu, w którym autor opisuje, jakimi szlachcice być powinni, lecz jakimi nigdy nie będą. Imponuje mi ta staruszka... A gdybyś pan jeszcze wiedział, jaką ona ma bibliotekę, co czyta...
Kiedyś kochała się z wzajemnością w stryju Wokulskiego, także Stanisławie Wokulskim. Ze względu na ubóstwo adoratora ich małżeństwo byłoby mezaliansem. Zasławska wspomina ukochanego Stanisława z rozrzewnieniem, pragnie, aby kamień, na którym za młodu siadywali, znalazł się na jego grobie. Później chce, aby został na swoim miejscu i żeby wyryć na nim napis, fragment wiersza Mickiewicza "Do M..."
Fragment Lalki, rozdział Kładki, na których spotykają się ludzie różnych światów:

- Oto jest, prezesowo, pan Stanisław Wokulski - odezwała się hrabina do staruszki ubranej w ciemną suknię i kosztowne koronki.:
- Siądź, proszę cię - rzekła prezesowa wskazując mu krzesło obok. - Stanisław ci na imię, tak?.. A z którychże to Wokulskich?...:
- Z tych... nie znanych nikomu - odparł - a najmniej chyba pani.:
- A nie służyłże twój ojciec w wojsku?:
- Ojciec nie, tylko stryj.:
- I gdzież to on służył, nie pamiętasz?... Czy nie było mu na imię także Stanisław?:
- Tak, Stanisław. Był porucznikiem, a później kapitanem w siódmym pułku liniowym...:
- W pierwszej brygadzie, drugiej dywizji - przerwała prezesowa. - Widzisz, moje dziecko, że nie jesteś mi tak nie znany... Żyjeż on jeszcze?...:
- Umarł przed pięcioma laty.:
Prezesowej zaczęły drżeć ręce. Otworzyła mały flakonik i powąchała go.:
- Umarł, powiadasz?... Wieczny mu odpoczynek!... Umarł... A nie zostałaż ci jaka po nim pamiątka?:
- Złoty krzyż...:
- Tak, złoty krzyż... I nicże więcej?:
- Miniatura stryja z roku 1828, malowana na kości słoniowej.:
Prezesowa coraz częściej podnosiła flakonik; ręce drżały jej coraz silniej.:
- Miniatura... - powtórzyła. - A wieszże, kto ją malował?.. I nicże więcej nie zostało?.:
- Była jeszcze paczka papierów i jakaś druga miniatura...:
- Coże siç z nimi dzieje?... - nalegała coraz niespokojniej prezesowa.:
- Te przedmioty stryj sam opieczętował na kilka dni przed śmiercią i kazał włożyć je do swojej trumny.:
- A... a!... - szepnęła staruszka i rzewnie się rozpłakała.
[...]
- Nawet nie wiesz, ile obudziłeś we mnie wspomnień.
Teraz dopiero Wokulski spostrzegł, że między tą damą a jego stryjem musiał istnieć jakiś niezwykły stosunek. Opanowało go niespokojne zdumienie.
"Dzięki Bogu - pomyślał - że jestem legalnym dzieckiem moich rodziców."
- Proszę cię - zaczęła prezesowa - mówisz, że stryj twój umarł. Gdzieże on, biedak, pochowany?
- W Zasławiu, gdzie mieszkał od powrotu z emigracji.
Prezesowa znowu podniosła chustkę do oczu.
- Doprawdy?... Ach, ja niewdzięczna!... Byłżeś kiedy u niego?... Nie mówiłże ci nic... Nie oprowadzał cię?... Wszakże tam, na górze, są ruiny zamku, prawda? Stojąż one jeszcze?
- Tam właśnie, do zamku, stryj co dzień chodził na spacer i całe godziny przesiadywaliśmy z nim na dużym kamieniu...
- Patrzajże?... Znam ten kamień ; siedzieliśmy wtedy oboje na nim i patrzyliśmy to na rzekę, to na obłoki, których bieg niepowrotny uczył nas, że tak ucieka szczęście. Czuję to dopiero dzisiaj. A studnia jestże w zamku i zawsze głęboka?
- Bardzo głęboka. Tylko trafić do niej trudno, bo wejście zamaskowały gruzy. Dopiero stryj mi ją pokazał.
- Wieszże ty - mówiła prezesowa - że w chwili ostatniego z nim pożegnania myśleliśmy: czyby się do tej studni nie rzucić? Nikt by nas tam nie odszukał i na wieki zostalibyśmy razem. Zwyczajnie - szalona młodość...

Otarła oczy i ciągnęła dalej:
- Bardzo... bardzo lubiłam go; a myślę, że i on mnie trochę... kiedy tak pamiętał wszystko. Ale on był ubożuchny oficer, a ja na nieszczęście bogata, i do tego jeszcze bliska krewna dwu jenerałów. No i rozdzielono nas... Może też byliśmy zanadto cnotliwi... Ale cicho!... cicho!... - dodała śmiejąc się i płacząc. - Takie rzeczy wolno mówić kobietom dopiero w siódmym krzyżyku.
Łkanie przerwało jej mowę. Powąchała swój flakonik, odpoczęła i zaczęła znowu:
- Bywają wielkie zbrodnie na świecie, ale chyba największą jest zabić miłość. Tyle lat upłynęło, prawie pół wieku ; wszystko przeszło: majątek, tytuły, młodość, szczęście... Sam tylko żal nie przeszedł i pozostał, mówię ci, taki świeży, jakby to było wczoraj. Ach, gdyby nie wiara, że jest inny świat, w którym podobno wynagrodzą tutejsze krzywdy, kto wie, czy nie przeklęłoby się i życia, i jego konwenansów... Ale ty mnie nie rozumiesz, bo wy dziś macie mocniejsze głowy, lecz zimniejsze aniżeli my serca.

Wokulski siedział ze spuszczonymi oczyma. Coś dławiło go, szarpało za piersi. Wpił sobie paznokcie w ręce i myślał, ażeby jak najprędzej stąd wyjść i już nie słuchać skarg, które odnawiały w nim najboleśniejsze rany.
- A maż on, biedaczysko, jaki nagrobek? - spytała po chwili prezesowa.
Wokulski zarumienił się. Nigdy nie przychodziło mu do głowy, ażeby zmarli potrzebowali czegoś więcej nad grudę ziemi.- Nie ma - ciągnęła prezesowa widząc jego zakłopotanie. - Nie tobie dziwię się, moje dziecko, żeś o nagrobku nie pamiętał, ale sobie wyrzucam, żem zapomniała o człowieku.
Zadumała się i nagle, położywszy na jego ramieniu swoją wychudłą i drżącą rękę, rzekła zniżonym głosem:
- Mam do ciebie prośbę... Powiedz, że ją spełnisz...
- Z pewnością - odparł Wokulski.
- Pozwól, ażebym ja mu postawiła nagrobek. Ale że sama jechać tam nie mogę, więc ty mnie wyręczysz. Weź stąd kamieniarza, niechaj rozłupie ten kamień, wiesz, ten, na którym siadywaliśmy na górze, pod zamkiem, i niech jedną połowę ustawią na jego grobie. Cokolwiek będzie kosztować, zapłacisz, a zwrócę ci razem z dozgonną wdzięcznością. Zrobiszże to?
- Zrobię.
To dobrze, dziękuję ci... Myślę, że mu przyjemniej będzie spoczywać pod kamieniem, który słyszał nasze rozmowy i patrzył na łzy. Ach, jak ciężko wspominać... A napis, wieszże jaki? - mówiła dalej. - Kiedyśmy się rozłączali, zostawił mi parę strofek z Mickiewicza. Pewnie czytałeś je kiedy.
Jak cień tym dłuższy, gdy padnie z daleka,
Tym szerzej koło żałobne roztoczy,
Tak pamięć o mnie: im dalej ucieka,
Tym grubszym kirem twą duszę zamroczy...
O, prawda to!... I studnię, która miała nas połączyć ; chciałabym upamiętnić w jakiś sposób...
Wokulski wstrząsnął się i patrzył gdzieś szeroko otwartymi oczyma.
- Co tobie? - zapytała prezesowa.
- Nic - odparł z uśmiechem. - Śmierć zajrzała mi w oczy.
- Nie dziw się: krąży koło mnie starej, zatem muszą ją widzieć moi sąsiedzi. Więc zrobisz, o co cię proszę?
- Tak.
- Bądźże u mnie po świętach i... często przychodź. Może się trochę ponudzisz, ale może i ja, niedołężna, przydam ci się na co. A teraz idź już na dół, idź...
Wokulski pocałował ją w rękę, ona go parę razy w głowę; potem dotknęła dzwonka. Wszedł służący.
- Sprowadźże pana do sali - rzekła.
thumb_up_off_alt lubi thumb_down_off_alt nie lubi

Podobne pytania

thumb_up_off_alt lubi thumb_down_off_alt nie lubi
1 odpowiedź
thumb_up_off_alt lubi thumb_down_off_alt nie lubi
1 odpowiedź
thumb_up_off_alt lubi thumb_down_off_alt nie lubi
odpowiedzi
thumb_up_off_alt lubi thumb_down_off_alt nie lubi
1 odpowiedź
thumb_up_off_alt 1 lubi thumb_down_off_alt nie lubi
1 odpowiedź
Witamy na zalicz.net! Znajdziesz tu darmowe rozwiązanie każdej pracy domowej, skorzystaj z wyszukiwarki, jeśli nie znajdziesz interesującej Cię pracy zadaj szybko pytanie, nasi moderatorzy postarają się jeszcze tego samego dnia, odpowiedzieć na Twoje zadanie. Pamiętaj - nie ma głupich pytań są tylko głupie odpowiedzi!.

Zarejestruj się na stronie, odpowiadaj innym zadającym, zbieraj punkty, uczestnicz w rankingu, pamiętaj Tobie też ktoś kiedyś pomógł, teraz Ty pomagaj innym i zbieraj punkty!
Pomóż nam się promować, podziel się stroną ze znajomymi!


...