Pytania o ludzkie człowieczeństwo zadawane były od zawsze, jednak dopiero po II wojnie światowej, gdy zezwierzęcenie i dehumanizacja przekroczyły pojmowalne granice, zdano sobie sprawę ze złożoności tego problemu i zaczęto szukać sposobu, jak ustrzec przyszłość przed powrotem koszmaru. Ja zastanowię się nad tą kwestią, analizując fragment kończący książkę ?Inny świat?, autorstwa Gustawa Herlinga-Grudzińskiego ? naocznego świata skutków działania machiny wojennej.
Główną postacią epilogu, oprócz autora książki, okazuje się nieznany bliżej z imienia były współwięzień Grudzińskiego. Jego historia rozpoczyna się w czerwcu 1940, gdy po upadku Paryża zostaje pojmany i uwięziony w Witebsku, a później w obozach nad Peczorą.
Nadludzki wysiłek podczas pracy na ?lesopowale? doprowadza go niemal do śmierci, od której ratuje go posada dziesiętnika budowlanego. Później, pod presją NKWD, podejmuje decyzję, która zaważyła na życiu pięciu osób ? jego i czterech Niemców rozstrzelanych poza zoną.
Dramat tego człowieka jest niewyobrażalny. Najpierw, sam będąc oddanym komunistą, zostaje uwięziony przez komunistów. To dla niego moment ogromnego upokorzenia ? wszystkie jego wzniosłe ideały zostały zmieszane z błotem. I to w dodatku przez naród sowiecki, który miał być przecież ucieleśnieniem wymarzonej utopii. Niedługo później zostaje zmuszony do dokonania kolejnego wyboru ? między wyznaniem religijnym, a przynależnością do narodu polskiego. Ma to krytyczny wpływ na jego stan psychiczny, a z czasem jest już tylko gorzej.
Niewiele wiadomo o jego pracy na ?lesopowale?, prócz tego, że niemal go zabiła. Jednak z tego okresu coś pozostało w jego wnętrzu ? paniczny strach przed bólem fizycznym, przed powolną, katorżniczą śmiercią, którą eufemistycznie nazywano pracą. Spostrzeżenie to jest kluczowe dla zrozumienia późniejszych losów Jewrieja, gdyż pozwala na uświadomienie sobie, w jaki sposób ten młody człowiek utracił resztki empatii i, ktoś mógłby rzec, egoistycznie wybrał własne życie.
?Nic na świecie nie jest tak straszne jak ból fizyczny. W obliczu bólu nie ma bohaterów? (?Rok 1984, George Orwell). Doskonale wiedzieli o tym oficerowie NKWD i często wykorzystywali to w praktyce. Do osiągnięcia własnych celów wystarczyło zaszantażować więźnia ? albo zrobisz to, czego od ciebie oczekujemy, albo czeka cię najgorsza tortura, jaką możesz sobie wyobrazić, czyli powrót na ?lesopowal?. W obliczu takiej groźby uleganie napastnikowi nie jest słabością, lecz odruchem samozachowawczym, przemożnym pragnieniem uniknięcia bólu, o którym samo wspomnienie napełnia panicznym strachem. W takich momentach nie można myśleć o humanizmie, jeśli w ogóle o jakimkolwiek myśleniu jest mowa.
Po zwolnieniu z obozu Jewriej targany jest ogromnymi wyrzutami w sumienia. Bez katowskiego topora wiszącego nad głową jego fałszywe zeznanie na temat Niemców traci pozory słuszności, a staje się raczej oskarżeniem o spowodowanie śmierci czwórki niewinnych osób. Można jedynie próbować sobie wyobrazić, jak taki ciężar musiał wpłynąć na życie tego człowieka, zamieniając je w koszmar. Nic dziwnego, że próbował zrzucić ten kamień z swego serca, szukał swego rodzaju ?rozgrzeszenia?.
Jedynym godnym spowiednikiem miał być inny były więzień obozu. Tylko on mógł zrozumieć, jak skrajne warunki zmuszają do nieludzkich zachowań, gdyż sam przeżył piekło. Dlatego Jewriej na rozmówcę wybiera Grudzińskiego. Tylko on w jego mniemaniu ma prawo go ocenić.
Dlaczego autor książki odmawia złamanemu psychicznie człowiekowi prostego słowa: ?rozumiem?? Zapewne powodów jest wiele. Po pierwsze Gustaw nie wyobraża sobie, aby sam mógł uczynić podobną rzecz. Przecież nawet podczas pobytu w łagrze starał się zachować godność i ludzkie uczucia, nigdy nie postawił życia własnego ponad życiem innych. Trzeba tu jednak nadmienić, że nie zmuszono go do dokonania tak bezpośredniego wyboru.
Grudziński podczas pobytu w obozie nie chciał oceniać postępowania innych więźniów z moralnego punktu widzenia, gdyż sama sytuacja w jakieś się znaleźli była przecież z gruntu niemoralna. Jednak te 3 lata spędzone na wolności wśród ?normalnych ludzi? tak ostro kontrastują z wydarzeniami przeszłości, że autor nie może dalej trwać w neutralności. Swym milczeniem wyraża dezaprobatę dla uczynku Jewrieja, tym samym zabijając w nim ducha do końca.
Jest jeszcze jedna rzecz. Grudziński boi się, że wyrażając zrozumienie powróci do tamtego, ?innego świata?, do tamtej wypaczonej moralności i tym samym zaprzepaści czas, który poświęcił na wewnętrzną odbudowę. Taka postawa trąci nieco asekuranctwem, celowym omijaniem tematów trudnych, o których wolałoby się nie rozmawiać i jest dla mnie niesprawiedliwa w stosunku do młodego Żyda.
Niewiadomo jaki los spotkał Jewrieja po tym, jak opuścił paryskie mieszkanie Gustawa. Prawdopodobnie wyrzuty sumienia pogłębiły się jeszcze, gdyż zgasł ostatni promyk nadziei na uwolnienie się od nich i doprowadziły go, tak jak chociażby Zenona Ziembiewicza z ?Granicy?, do wewnętrznego rozkładu i śmierci samobójczej.
Czy w świetle przedstawionych faktów można jeszcze rozmawiać o człowieczeństwie? Czy, mając na względzie przerażające dzieło II wojny światowej, stać nas na jakiekolwiek ideały? Temat na pewno jest bardzo rozległy i trudno jest wypowiedzieć się w nim pokrótce. Tak więc bez zbędnych zabiegów stylistyczno-populistycznych przechodzę do meritum ? jak ocalić zagrożone człowieczeństwo? Przede wszystkim należy mieć przed oczyma innych, nie siebie. Jest to stwierdzenie może nieco oklepane i pompatyczne, ale całkiem prawdziwe ? egoizm powinno się zwalczać, również dla własnego dobra. Bardzo ważne jest również rozwijanie świadomości ludzi tak, aby wytworzyć w nich głód wartości wyższych. Tak, aby nie można było nimi łatwo manipulować. I najważniejsze ? trzeba przeciwstawiać się przemocy, zarówno fizycznej jak i psychicznej, choć, w odniesieniu do ogółu społeczeństwa, to pierwsza z nich wydaje się bardziej złowroga. Jeśli tego nie zrobimy koszmar może się powtórzyć. Znów pojawi się Edek i zmiażdży Artura swą mocarną ręką.