W wierszu "Życie codzienne" Tuwim wyznaje, że zwykłe przedmioty codziennego użytku nabrały sensu fantastycznego i prowadzą go do badań językowych nad etymologią (pochodzeniem) słów:
"Z dnia na dzień więcej znaczy każde słowo codzienne,
Mchem wieków obrośnięte, korci ukrytą pierwszyzną.
Przykładam ucho do mebli - słyszę szumy tajemne:
Skarżą się dęby, skarżą i płaczą za ojczyzną".
Szukanie sensu słów stało się pasją Tuwima, który odkrył, że rzecz i słowo je określające, to nie jest to samo. Fascynacja słowem, jego budową i pochodzeniem uniemożliwia poecie czerpanie radości z piękna codziennego życia przyrody. Mówi o tym w wierszu "Sitowie":
"Wonna mięta nad woda pachniała,
Kołysały się kępki sitowia,
Brzask różowiał i woda wiała,
Wiew sitowie i miętę owiał.
Nie wiedziałem wtedy, że te zioła
Będą w wierszach słowami po latach
I że kwiaty z daleka po imieniu przywołam,
Zamiast leżeć zwyczajnie nad wodą na kwiatach.
[...] Czy to już tak zawsze ze wszystkiego
Będę słowa wyrywał w rozpaczy,
I sitowia, sitowia zwyczajnego
Nigdy już zwyczajnie nie zobaczę?"