Tuwim snuje rozważania nad własną twórczością i życiem, zwracając się do losu, od którego posiadł miłość, młodość, ambicje oraz pieniądze. Podkreśla, że uzyskał także coś wyjątkowego - talent, który niczym tęcza wsącza się "w mózg szary". Podobnie jak Horacy, Tuwim wie, że właśnie dzięki talentowi napisał wielkie dzieła i osiągnął w życiu sławę. Jednak w przeciwieństwie do starożytnego poety, wcale nie czuje się szczęśliwy. W perspektywie nieuchronnej śmierci, "kiedy kształt żywego ciała w nieład rozpadnie się plugawy", poeta odkrywa, że jego twórczość nie daje mu żadnej radości, sława jest okrutna i zimna, a gloria bije w "żałobny bęben". Jego wiersz jest więc przepełniony goryczą i smutkiem. Tuwim, w przeciwieństwie do Horacego, nie myśli o wiecznej chwale. Nie oczekuje, że jego twórczość pozostanie na zawsze w ludzkiej pamięci. W ostatniej strofie nawiązuje do starożytnej pieśni, stwierdza jednak że "smutnie brzmi Dum Capitolium... i śmieszne jest Non omnis moriar". Tuwim podważa więc stanowczo koncepcję Horacego. Nie wierzy, że dzięki napisanym wierszom choć jedna cząstka jego duszy nie umrze wraz z nim.