Ta pamiętna burza nie należy do miłych wspomnień. Gdy o tym pomyślę, ciarki biegają mi po plecach.
Było lato. Tego dnia razem z rodziną wybrałam się na łąkę po siano. Dzień był gorący i duszny. Słońce grzało bardzo mocno. Gdy zebraliśmy już większośc łąki, ochłodziło się, zaczęły się też zbierac chmury. W pewnym momencie zza pobliskiej góry wyłoniła się olbrzymia, wręcz czarna chmura, w której było widac błyski. Wszyscy zaczęli się spieszyc, by zdążyc przed ulewą. Chmura jednak nadeszła szybciej niż się spodziewaliśmy. Zaczęło lac jak z cebra. Zerwał się też potężny wicher, który porwał siano w górę. Rodzice kazali mi wracac do domu. Jechałam rowerem po łące, deszcz padał tak mocno, że w momencie byłam cała mokra. Zrobiło się ciemno i zaczęły bic potężne pioruny. Szybko więc dojechałam do domu, a zaraz za mną reszta mojej rodziny. Jeszcze przez około godzinę trwała straszna burza. Wyjrzałam przez okno. Nagle w zboże, które rosło po drugiej stronie, trafił piorun. Nie zapaliło się ono jednak, gdyż było już mokre. Dopiero gdy deszcz ustał, wybraliśmy się znów na łąkę. Zanim się spostrzegliśmy, nastał wieczór i wokoło zrobiło się już całkiem ciemno. Porządkowaliśmy nieco porozrzucane siano, a w oddali widac było jeszcze przecinające ciemne niebo pioruny. Wiatr już całkiem ustał. Wokoło zrobiło się bardzo cicho.
Ta burza na długo pozostanie w mojej pamięci. Ten strach, który wtedy mi towarzyszył zapamiętam na długie lata.