Myślę, że droga zbrodni obrana przez tytułową bohaterkę dramatu Juliusza Słowackiego nie jest drogą do szczęścia i sukcesu.
Balladyna w swoich czynach była bezwzględna. Jej głównym celem było obięcie władzy. Była zawzięta i dlatego dopuściła się do szeregu beztialskich czynów.
Pierwszym z nich było zabicie swojej siostry Aliny. Balladyna tak naprawdę nie musiała popełniać tej zbrodni, ponieważ kochająca Alina z własnej woli chciał oddać siostrze maliny. Morderczyni nie doceniała jednak tej miłości i poświęcenia.
Bladyna, bo tak nazywała ją matka, była okrutną kobietą. Gdy już została żoną Kirkora, ten najwidoczniej jej się znudził i zdradzała go z Fon Kostrynem. Okzała się nawet, że jest z nim w ciąży. Ale dlaczego pokusiła się o zdradę, skoro tak bardzo chciała wyjść za mąż z Kirkorem. Myślę, że taką egoistę jaką była Balladyna nie obchodził los innych ludzi. Wykorzystałą tylko swego męża, by móc być bliżej władzy. Jej przebiegłość nie ma granic.
Zlekcewarzyła nawet ogromną matyczną miłość. Uważam, że tylko desperaci mogliby odtrącić i odrzucić matkę. Balladyna właśnie tak zrobiła. Nie przyznała się do niej, bo wstydziła się swojego pochodzenia. Jej matka była wieśniaczką. Ta skromna i biedna kobieta została wypędzona z domu własnego, rodzonego dziecka. Sądzę, iż to okrutny czyn zasługujący na pogardę.
Balladyna zniszczyła wszystko, co mogłoby stanąć jej na drodze do sukcesu. Pustelnik był człowiekiem, który wiedział o posunięciach Balladyny. Ta zaś, gdy tylko się o tym dowiedziała, zabiła go. Doprowadziła również do śmierci Kirkora, Gralona, Grabca, a na końcu swego kochanka Fon Kostryna. On w ostateczności zasłaniał jej tylko upragniony cel.
Ta okrutna kobieta jednak na końcu ginie. Szala sprawiedliwości przechyla się na strone dobra. Myślę, że te argumenty dowodzą na to, że obrana droga doprowadziła ją do porażki. Ta historia dowodzi więc na to, że nie warto dopuścić się tak złych i okrutnych czynów.
P.s To praca klasowa. Dostałam za nią bdb. Myśle, że jest ona prosta, jasna i zrozumiała. ;)