Lecz na szczęście wszelakie serce ma być jednakie – ten cytat z pieśni Jana Kochanowskiego doskonale prezentuje światopogląd poety. W swoim życiu postępował on zgodnie z filozofiami starożytnymi. Wśród nich dominował stoicyzm, któremu poświęcił dużą część twórczości. W swoich utworach Kochanowski wychwalał filozofię pochodzące z antyku, pokazując że ich stosowanie sprawia, że życie ludzkie staje się łatwiejsze, pozbawione trosk, rozczarowań i smutku. Jawił się on jako mędrzec, człowiek o dużym doświadczeniu życiowym, filozof, który w pełni ufa swojemu światopoglądowi – uważa go za doskonałą receptę na życie. Niezachwiana wiara w słuszność swoich racji zawarta w twórczości Kochanowskiego pozwala nam sądzić, że naprawdę udało mu się znaleźć właściwą drogę egzystencji. Jednak człowiek, który był tak bezkrytycznie oddany filozofiom antycznym, który namawiał innych do ich wyznawania, który wreszcie uważał się za mędrca znającego swego rodzaju przepis na idealne życie, nagle gwałtownie odwraca się od swojego światopoglądu. Co spowodowało ten kryzys poety, który wydawał się nierealny, biorąc pod uwagę jego całkowite zaufanie w swoją filozofię istnienia?
Jest rok 1579. Kochanowski od 5 lat żyje w odziedziczonym po ojcu majątku w Czarnolesie. Ma kochającą żonę i dwie córki – Urszulę oraz Hannę. Szczególnie ta pierwsza napawa ojca dumą, ponieważ przejawia talent poetycki, co Kochanowski wyraża, porównując ją w Trenie VI do Safo – najsłynniejszej starożytnej poetki greckiej. Ale i lutnia dziedzicznym prawem spaść miała – to zdanie także pochodzące z tego utworu pokazuje, że poeta wiązał z Urszulą szczególne plany – to ona miała być następczynią ojca. Kochanowski dalej rozwija się w Czarnolesie, pisząc kolejne wybitne utwory. Jednak ta idylla gwałtownie się kończy. Umierają, niedługo po sobie, Urszula i Hanna.
Ta ogromna, niepowetowana strata naciera na poetę ze wszystkich stron, powodując kryzys jego światopoglądu. Kochanowski jest zrozpaczony, nie potrafi pozostać obojętny wobec osobistej tragedii, chociaż przez całe swoje życie był przekonany, że zachowanie spokoju w każdej sytuacji jest kluczem do szczęścia. Poeta zaczyna pisać cykl Trenów poświęcony Urszuli, których punktem kulminacyjnym są Treny: IX, X i XI. Dwa pierwsze utwory są wyrazem załamania optymizmu renesansowego poety.
Tematem Trenu IX jest upersonifikowana Mądrość, będąca swoistym zbiorem zasad, którymi kierował się Kochanowski przez całe życie. Potrafi ona oprzeć się żądzom (Ty bogactwa nie złotem, nie skarby wielkimi, Ale dosytem mierzysz i przyrodzonymi Potrzebami), bez względu na sytuację pozostaje stała (Jednaką myśl tak w szczęściu, jako i w żałobie Zawżdy niesiesz) i nie boi się śmierci (Ty śmierci najmniej się boisz). Są to cechy mądrości stoickiej, której poeta tak silnie hołdował przez całe swoje dotychczasowe życie. Utwór jawi się jako jej pochwała, jednak w kontekście czterech ostatnich wersów staje się skargą Kochanowskiego, któremu wyznawane filozofie, dotychczas uważane za pozbawione wad, na nic się zdały w obliczu tak straszliwej osobistej tragedii, jaką była śmierć córki. Poeta przeklina bezgraniczne zaufanie, jakim obdarzył swój światopogląd, w tym momencie pozbawiony sensu (Nieszczęśliwy ja człowiek, którym lata swoje Na tym strawił, żebych był ujźrzał progi twoje). Potępia swoją wiarę w wyższość własnej filozofii życia, przyznając że po śmierci córki stał się zwykłym człowiekiem, zrozpaczonym ojcem, którym targają niesamowicie silne emocje. Nie może się im w żaden sposób oprzeć (Terazem nagle z stopniów ostatnich zrzucony I między insze, jeden z wiela, policzony).
Osobista tragedia zmusiła poetę do rozrachunku ze sobą i swoim światopoglądem. Dla Kochanowskiego staje się on bezużyteczny, ponieważ w żaden sposób nie może mu wytłumaczyć sensu śmierci ukochanego dziecka. Czuje się on jak osoba oszukana, gdyż przez całe życie uważał wyznawane filozofie za doskonałe, a one w obliczu tragedii nie są w stanie mu ulżyć, sprawić że jego cierpienie będzie mniejsze.
Kochanowski był osobą pobożną, uważał że los człowieka jest całkowicie zależny od Boga, czemu dał wyraz w swojej twórczości (Ty nie miej za stracone, Co może być wrócone: Siła Bóg może wywrócić w godzinie – cytat z pieśni Nie porzucaj nadzieje oraz fraszka Człowiek Boże Igrzysko). Pochwalał wiarę i zaufanie do Stwórcy, gdyż uważał je za jedną z gwarancji satysfakcjonującego życia ( a kto mu kolwiek ufa, nie zaginie – cytat z pieśni Nie porzucaj nadzieje). Tragiczna, przedwczesna śmierć córki wywarła ogromny wpływ także na tą dziedzinę życia poety. Jego wiara w Boga załamała się, co wyraził w Trenie X.
Adresatką tego utworu jest Urszula. W jego pierwszej części dominują pytania retoryczne. Podmiot liryczny, będący ojcem, zastanawia się nad pośmiertnym losem jego córki. Wymienia możliwości, odnoszące się do różnych religii i filozofii, m.in. do chrześcijaństwa, mitologii i poglądów Platona. To poszukiwanie miejsca, do którego Urszula trafiła, gdy opuściła świat żywych, wskazuje na załamanie wiary katolickiej Kochanowskiego, gdyż dopuszcza on słuszność innych wyznań. Straszliwa tragedia, która go dotknęła spowodowała nie tylko odejście od Boga. Sprawiła także, że poeta neguje jakiekolwiek istnieje po śmierci. Uważa on za możliwe definitywne zakończenie egzystencji po wyzionięciu ducha (Gdzieśkolwiek jest, jesliś jest...). W ostatnich wersach utworu podmiot liryczny błaga córkę, aby objawiła mu się w dowolnej postaci, gdyż nawet jej widok jako mary nikczemnej sprawi, że jego żal będzie mniej dotkliwy a ogromne cierpienie, jakiego doznaje bez przerwy, mniejsze.
Przez długi okres czasu Kochanowski żył w przeświadczeniu, że odnalazł jedyną uniwersalną drogę życia. Chwalił dziedzictwo antycznych filozofii, jego wiara w ich słuszność wydawała się niemożliwa do zachwiania. Był pewny, że stał się odporny na wszelkie wyroki losu, uważał się za osobę która zgłębiła tajemnice szczęśliwego życia. Jednak przedwczesna strata ukochanych dzieci, w szczególności Urszuli, była swego rodzaju potężnym ciosem, który z łatwością skruszył tarczę chroniącą światopogląd Kochanowskiego. Jednak czy można się temu dziwić? Jan Kochanowski, mimo bycia wybitnym artystą, pozostał zwykłym człowiekiem. Kruchą istotą, którą można z łatwością dogłębnie zranić, jeśli ugodzi się ją we właściwe miejsce. Poeta z Czarnolasu był bardzo kochającym ojcem, co było powodem jego kryzysu. Bo dla rodzica dzieci zawsze były, są i będą najważniejszą wartością. A cierpienie spowodowane ich stratą nie sposób porównać do żadnego innego.