Mottem mojej pracy czynię słowa Mikołaja Gogola „Opisz swe miasteczko a opiszesz świat”. Uważam, że sentencję tę można sparafrazować następująco: opisz swój dom a opiszesz świat.
Dom jest pojęciem „oznaczającym wszystko”. Jego uniwersalność i pojemność semantyczna wynika stąd, iż dom to pewna forma przestrzeni. To nie tylko cztery ściany i sufit, lecz przede wszystkim miejsce samorealizacji każdego człowieka i najbardziej autentyczna sfera jego tworzenia. To właśnie w domu można najlepiej odczuć efekty własnych wysiłków i ich sens, odnaleźć podstawy zasad moralnych. Jednak, aby dom zaistniał, trzeba go najpierw zbudować. Stworzyć wokół niego własną przestrzeń, postawić głębokie fundamenty, aby mógł przetrwać. Znany przykład z Ewangelii św. Mateusza pokazuje, że nie jest to proste. Skutecznym budowniczym stara się być również podmiot liryczny wiersza L. Staffa „Podwaliny”.
„Budowałem na piasku i zwaliło się,
Budowałem na skale i zwaliło się,
Teraz budując zacznę od dymu z komina”.
Wypróbował on wiele metod, niestety żadna nie okazała się skuteczna, stąd jego pomysł, by zacząć budowę – paradoksalnie jakby się zdawało - od dymu z komina. Czasem sytuacja zmusza człowieka do zupełnej zmiany taktyki. W tym przypadku to dym, który wydaje się być czymś ulotnym, nietrwałym. Nie wolno jednak zapominać, że jest to dym z komina. Jest zatem nierozerwalnie według mnie związany z domem, co więcej z ogniskiem domowym. Sądzę, że poeta ukrył w swym wierszu afirmację domu właśnie.
Przyglądając się mieszkańcom domów, stawiamy przede wszystkim pytania o kondycję człowieka w ogóle, a co za tym idzie poznajemy jego naturę i świat, w którym przyszło mu egzystować. Dom wiąże się z rodziną. Czytelnik widzi członków rodziny we wzajemnych relacjach, co daje mu okazję do zastanowienia się nad własnym losem i osobowością. Dom i rodzina są najbliższym otoczeniem człowieka. Mają więc największy wpływ na to, jakim człowiekiem się jego mieszkaniec stanie. Bywa tak, że dom rodzinny wpływa pozytywnie na dzieje człowieka, ale też tak, że ma negatywny na to wpływ. W swojej wypowiedzi postaram się pokazać oba te wpływy.
S. Żeromski w swoim utworze pt. „Ludzie bezdomni” ukazuje sytuacje ludzi pozbawionych własnego domu. Doktor Tomasz Judym, Wiktor – jego brat, inżynier Korzecki i Joanna Podborska są to postacie związane ze sobą wspólną dla wszystkich kategorią „bezdomności”.
Jest to bezdomność w sensie realnym: Judym zamieszkuje w przygodnych mieszkaniach, Wiktor opuszcza dom i rodzinę, by udać się na europejską tułaczkę, Korzecki mieszka w Zagłębiu w przypadkowym mieszkaniu przy kopalni, Joasia jako prywatna nauczycielka wędruje po domach swoich wychowanków. W dosłownym sensie bezdomność głównych postaci przybliża je do licznej rzeszy przedstawionych w powieści biedaków pozbawionych domu..
Ale kategoria bezdomności ma w tej powieści także wymiar metaforyczny. Oznacza brak stałego miejsca na ziemi, stabilizacji, poczucia wyobcowania społecznego, do czego bohaterowie sami się przyczyniają, manifestując sprzeciw wobec reguł rządzących światem. Nie może bowiem mieć stałego miejsca w świecie ten, kto nieustannie z owym światem wojuje i nie wyraża na niego zgody.
Zarazem wszyscy bohaterowie powieści, choćby nawet ukrywali swoje uczucia wobec domu – prywatnego centrum świata, uznają wartość tego elementu w życiu człowieka. Wybierają jednak niepewny, bezdomny, tułaczy tryb życia, pozbawiając się zakorzenienia i rodzinnych więzi, by nie ograniczały ich w wypełnianiu buntowniczego posłannictwa.
Słowa inżyniera Korzeckiego: „Żem prawie nie znał rodzinnego domu, żem był jak pielgrzym, co się w drodze trudzi przy blaskach gromu (...)” dotyczą również postaci doktora Judyma. Judym jest bowiem pielgrzymem, konsekwentnym w swoich działaniach. Poświęcił swoje życie osobiste w imię własnej idei:. Nie może być szczęśliwy, dopóki wokół niego ludzie będą nieszczęśliwi. Decydując się na taki wybór, Judym pozostaje bezdomny. Być może domem jest dla niego cały świat, a rodziną ludzie, którym niesie pomoc.
Bohaterowie utworu pt.„Moralność pani Dulskiej” G. Zapolskiej posiadają własny rodzinny dom, jednak nie jest to dom idealny. Dom pani Dulskiej jest przykładem XIX – wiecznego domu mieszczańskiego, w którym rządy sprawuje tytułowa bohaterka. Dulska za wszelką cenę chce pokazać wystawność swojego domu, jednak w rezultacie znajdujące się w nim rzeczy zgromadzone są przypadkowo. Zakłamanie jest widoczne już przy opisie domu.
Dulska jest postacią komiczną i prymitywną, skupiającą w sobie wszystkie cechy filisterskie i kołtuńskie. Dulska ma dwie twarze. Jedną, zwróconą w stronę świata, jest twarzą kobiety godnej, donośnie głoszącej powszechnie uznawane zasady moralne, dbałej o męża i dzieci. Twarz druga, nie przeznaczona do publicznego ukazywania, jest całkiem inna – prawdziwa. Jest to twarz kobiety twardej, terroryzującej swoje otocznie, męża, zdolnej do całkowitej bezwzględności w walce o zachowanie pozycji społecznej i tzw. dobrej opinii. Dulska kieruje się zasadą: nie ma takich norm moralnych, których nie wolno by naruszyć, pod warunkiem, że naruszanie to nie będzie znane opinii publicznej, pozostanie domową tajemnicą i nie zburzy zewnętrznego wizerunku porządnej i szanowanej rodziny. „Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział”.
Postępowanie Dulskiej ma tragiczne skutki, np. dla zamieszkującej w jej kamienicy lokatorki , dla służącej Hanki, która zachodzi w ciążę z synem Zbyszkiem. Dulska za wszelką cenę i bez oglądania się na głoszone zasady moralne rozwiązuje kłopotliwe sytuacje. Nie bierze pod uwagę krzywdy, jaką może wyrządzić innym ludziom. Zachowanie Dulskiej wpływa negatywnie na wychowanie jej dzieci. Dulska w imię fałszywie pojmowanej moralności stworzyła dom oparty na kłamstwie, fałszu i obłudzie. Obwiniając innych za „okrycie niesławą” porządnego domu, Dulska sama, być może nieświadomie, przyczyniła się do tego samego, gdyż jak powiedział Norwid: „Nie ten ptak zły, co własne gniazdo kala, lecz ten, co mówić o nim nie pozwala”.
Z odkrytą prawdą mamy do czynienia w dramacie H. Ibsena „Dzika kaczka”. Jest to odmienny problem. Należy się zastanowić czy wyjawienie prawdy zawsze jest dobre?
Tytułowa dzika kaczka symbolizuje dzieje rodziny Ekdalów. Kaczkę postrzelił Stary Werle podczas polowania, a pies wyciągnął ją z dna stawu. Jest on również odpowiedzialny za tragiczne losy rodziny Ekdala, przyjaciela z lat młodości, którego oszukał. Z rąk Starego Werlego kaczka trafiła do domu Ekdalów. Zamieszkując na strychu szybko zapomniała, czym jest życie na swobodzie. Losy Ekdalów potoczyły się zatem podobnie do losów dzikiej kaczki. Hjalmar i Gina Ekdal wydają się tworzyć szczęśliwy dom, do którego wiele radości wnosi ich córeczka Jadwinia. Jednak jest to rodzina ukazana w negatywnym świetle, dom, w którym nie każdy wie o sobie wszystko. Jadwinia myśli, że jej prawdziwym ojcem jest Hjalmar, on również nie wie, że ona nie jest jego prawdziwą córką.
Rodzina Ekdalów żyła w domu, w którym panował fałsz i zakłamanie. Gregers, syn Starego Werlego, postanowił to zmienić. W imię bezinteresownej miłości do prawdy rozpoczął porządkowanie ich życia. Oświadczył, że chciałby być psem myśliwskim, który „idzie na dno za dzikimi kaczkami”. Gregers nie przypuszczał, że jego postępowanie doprowadzi do tragedii, rozbije rodzinę, zniszczy dom i spowoduje samobójstwo Jadwini.
Postacią, która od początku sprzeciwia się Gregersowi w dyskusji światopoglądowej jest dr Relling. Głosi on tezę: „Świat pragnie ułudy, więc poddajmy się jej”. Według niego prawie wszyscy ludzie są chorzy i najlepszą kuracją jest podtrzymywanie w nich kłamstwa życiowego. Relling nie ma złudzeń. Zdaje sobie sprawę, że Gregers nie może osiągnąć niczego pozytywnego w roli apostoła prawdy, bo stać go jedynie na puste słowa i gesty. Pomimo, iż postać Rellinga jest mało widoczna w akcji dramatu, jest postacią najważniejszą, do której należy ostatnie słowo: „Odbierając człowiekowi życiowe kłamstwa, odbiera mu pan równocześnie szczęście”.
Dramat H. Ibsena przedstawia dom, w którym ludzie są „postrzeleni”, niezdolni do lotu i zaplątani w kłamstwo życiowe.
Nieświadomi prawdy byli także bohaterowie „Pana Tadeusza” A. Mickiewicza.– obydwa rody Sopliców i Horeszków skłócił ze sobą Jacek Soplica. Rodzina Sopliców nie wiedziała, że to Jacek ukrywał się pod pseudonimem księdza Robaka. Jacek ujawnił swoją historię w chwili własnej śmierci. Sytuacja ta nie psuje, ani wizerunku domu Sopliców, ani atmosfery w nim panującej. Wręcz przeciwnie. Utwór kończy się ślubem Tadeusza i Zosi oraz pogodzeniem się dwóch walczących od wieków rodów.
Dworek Sędziego stanowi centrum przestrzeni Soplicowa. „Śród takich pól przed laty, nad brzegiem ruczaju, na pagórku niewielkim we brzozowym gaju, stał dwór szlachecki z drzewa, lecz podmurowany, świeciły się z daleka pobielane ściany”. Dwór stanowi nieodłączną część arkadii. Jest symbolem i oazą polskości oraz znakiem ziemiańskiego ładu.
Świadczy o tym także wnętrze domu.. Znajdujące się tam rekwizyty naznaczone są stygmatem polskości – obrazy przedstawiające narodowych bohaterów, stary zegar kurantowy.
Wszystko to charakteryzuje pośrednio mieszkańców Soplicowa, wskazując na ich przywiązanie do narodowej tradycji. Życie w Soplicowie określa odwieczny ład, który nigdy nie ulega najmniejszemu nawet zachwianiu, wyznaczony jest bowiem przez rytm natury. Życiem mieszkańców kierują wschody i zachody słońca, określają one czas rannego wstawania i wieczornego odpoczynku.
Dwór w Soplicowie to także symbol ojczyzny, którą dla pisarza jest Litwa. Utwór wyraża tęsknotę Mickiewicza za swym rodzinnym domem. Autor przenosząc na Litwę swoją duszę, kreuje na nowo świat, do którego nie może wrócić. Soplicowo symbolizuje świat, który mija wraz ze swoją epoką. Dlatego też pisarz próbuje utrwalić obraz tego świata w pamięci, ocalić od zapomnienia jego kształt – kształt szlacheckiego domu.
Model domowej Arkadii ukazał Jan Kochanowski we fraszce „Na dom w Czarnolesie”. Dzięki niemu przetrwał do końca XIX wieku stereotyp „domu polskiego”. Utwór jest rodzajem poetyckiej modlitwy, w której poeta prosi Boga o błogosławieństwo dla swojego domu. Spokój i bezpieczeństwo egzystencji człowieka poeta utożsamia ze świadomością jego zakorzenienia. Możliwe jest ono dzięki trwaniu i dziedziczeniu wartości, wpisanych w boski porządek świata. Poeta mówi, że nieważne są dla niego „pałace marmurowe”, „obite złotogłowiem ściany”, neguje bogactwo i przepych. Najważniejsze są dla niego: zdrowie, sumienie czyste, pożywienie, ludzka życzliwość, czyli wartości, które dziś wydają się nieaktualne. Woli mieszkać w „gniaździe ojczystym” i zaufać Bogu. Kochanowski znalazł takie miejsce w Czarnolesie. Postanowił zamieszkać na wsi – w miejscu spokoju, bezpieczeństwa, gdzie może żyć w zgodzie ze światem, a co najważniejsze, z samym sobą. .
„Opisz swe miasteczko a opiszesz świat”. „Opisz swój dom a opiszesz świat”. Poruszone przeze mnie problemy, dotyczące rodzin i domów, w którym one żyją, dotyczą człowieka w ogóle. Każda z postaci stała się dla mnie inspiracją do przyglądania się światu. W swoim wystąpieniu starałam się ukazać pozytywny wpływ najbliższego otoczenia na jednostkę, ale też jego negatywne na nią oddziaływanie.
Dom powinien być miejscem dążenia do jedności ze światem. Pokazuje to utwór Kochanowskiego, który nazywa po imieniu cnoty, do których powinien dążyć nie tylko mieszkaniec Czarnolasu, ale także człowiek zamieszkujący naszą planetę, która została nam przecież dana jako dom. Mickiewicz tworząc Soplicowo stworzył odrębny świat. Świat, który jest bliski każdemu Polakowi, staje się poniekąd jego domem właśnie.
Bywa też niestety tak, że najbliższe otoczenie przyczynia się do klęski człowieka, nawet wtedy, gdy próbuje on się sprzeciwić regułom w nim panującym. Poznając Dulską poznajemy cechy typowe dla środowiska kołtuńskiego, będąc zakłamaną przyczynia się do tragedii bliskich, którzy są za słabi, aby zaprotestować. Ibsen , aby poruszyć kwestię prawdy, za miejsce akcji swego dramatu, wybrał rodzinę. Rodzinę, która powinna żyć, jak uważamy wszyscy zgodnie, w prawdzie. Obraz domu Ekdalów skłania nas do zadania wielu pytań o kondycję człowieka w ogóle: czy jesteśmy na tyle silni, aby przyjąć prawdę? Czy zawsze należy głosić prawdę? Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi na powyższe pytania.
Bywa również, że człowiek rezygnuje z uznawanych przez siebie wartości. Zobaczyliśmy to na przykładzie „Ludzi bezdomnych”.