O Janie Kochanowskim możemy powiedzieć, że to typowy poeta doctus. Był wszechstronnie wykształcony. Władał trzema językami: łaciną, greką i hebrajskim. Wszystko to umożliwiało mu poznawanie dzieł literackich w języku autora. Dzięki temu mógł dokładnie ukształtować swój światopogląd. Poza tym wykorzystując niebywały talent przedstawiał swą filozofię w pieśniach, fraszkach czy trenach. W jego utworach możemy znaleźć wzorce zachowań ludzkich wobec Boga, rady dotyczące codziennego życia, jak i postępowanie człowieka, dotkniętego przez śmierć.
W „Hymnie do Boga” podmiot liryczny, którym są ludzie, wychwala swego Stwórcę. Kochanowski ukazuje Go jako Architekta Świata, który konstruuje świat po to, aby jak najlepiej służył on człowiekowi. Dlatego doskonałe są wszystkie zamysły Boże, a ludzie powinni przyjmować je z wdzięcznością. On stworzył niebo z gwiazdami i ziemię. Panuje nad wszystkimi cyklami zachodzącymi na naszej planecie. Przemijanie pór roku, zmiana dnia i nocy, „walka deszczu ze słońcem” – to wszystko spowodowane Jego rozkazami. To Bóg znajduje się w centrum tego uporządkowanego świata, który sam własnoręcznie stworzył i to na dodatek jak pięknie. W słowach „Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie” poeta akcentuje Jego wszechobecność. Poprzez pytania retoryczne podkreślany jest fakt, że nic nie jest w stanie wynagrodzić Mu Jego darów z największym na czele – życiem. Wszystkie dobrodziejstwa tego świata nie wchodzą w rachubę, gdyż i tak należą do Niego. Najpiękniejszą ofiarą jest wiara pochodząca z całego serca. Człowiek przy swym Panie wygląda jak kropla wody w oceanie. Jest pionkiem w Jego rękach. Jest skazany na to, co przyniesie mu los. Dlatego może czuć się bezpieczny i szczęśliwy oraz winien być wdzięczny, pełen pokory, oddania i przywiązania. Człowiek jest dzieckiem Boga, szanuje Go i kocha. Prosi, by Jego łaska nigdy nie skończyła się. Pragnie być chroniony od zła przez całe swe ziemskie życie. Jest przekonany, że „(...)dobroć nigdy nie ustanie(...)” .
W pieśniach Jana Kochanowskiego możemy doszukać się wielu recept na to, jak należy postępować podczas ziemskiego życia. Przykładem jednej z nich ta zawarta w „Pieśni XII”. Przedstawiono w niej cnotę, czyli największe dobro człowieka. W filozofii stoickiej definiowano ją jako wewnętrzny ład, który sprawiał, że nawet największe szczęście i nieszczęście nie było w stanie naruszyć spokoju i harmonii ludzkiej duszy. Człowieka posiadającego cnotę nazywano mędrcem. Taka osoba nikomu nie wyrządzi krzywdy. Satysfakcję sprawia jej możliwość niesienia bezinteresownej pomocy innym. Mędrzec nie oczekuje za nią zapłaty, gdyż cnota jednocześnie „(...)nagrodą i płacą jest sobie(...)” . Niestety taki człowiek może napotkać w życiu zazdrość. Będzie poniżany z powodu swej największej zalety. Jednak w ten sposób może ją w sobie pielęgnować. Poeta ze wszystkich pozytywów składających się na cnotę najbardziej ceni służbę ojczyźnie, co potwierdzają słowa: „A jeśli komu droga otwarta do nieba, / Tym, co służą ojczyźnie.” . Im wszystkie krzywdy wyrządzone przez zazdrość wynagrodzi Bóg. Właśnie dlatego warto być człowiekiem cnotliwym.
W pieśniach biesiadnych Kochanowski twierdzi, że należy cieszyć się życiem, bawić się przy suto zastawionym stole i pełnym dzbanie wina. Zabawie należy oddać się całkowicie zgodnie ze starożytną horacjańską zasadą „carpe diem” (chwytaj dzień). Ale jednocześnie trzeba we wszystkim zachować „złoty umiar”. Poeta pojmował humanistyczny ideał szczęścia jako możliwość oddawania się ulubionym zajęciom, życzliwość wobec innych ludzi, możliwość osiągnięcia wewnętrznej harmonii. Powtarza on wciąż, że w ludzkim życiu najważniejsze są cnota i czyste sumienie. Jeżeli człowiek je posiada, to nawet bez alkoholu, gry lutni czy śpiewu, będzie zawsze wesoły.
Głębokie rozmyślanie nad sensem życia znajdziemy w dwóch fraszkach pod tym samym tytułem „O żywocie ludzkim”. W pierwszej z nich poeta porównał ludzką egzystencję do teatru marionetek, w którym wszystko jest ulotne i przemijające, nie warto więc o nie zabiegać, ponieważ każdego i tak czeka śmierć. Podobnie jest w drugiej. Poeta zwraca się do Boga, który obserwuje ludzką walkę o dobra doczesne. Pan śmieje się z bezsensownych wysiłków człowieka.
W „Trenach” Jana Kochanowskiego możemy dostrzec jak wielki wpływ na człowieka ma śmierć bliskiej osoby. Odejście z tego świata córki poety – Urszuli sprawiło, że runęła cała jego ideologia życiowa. W jednej chwili stracił on wszystko, co miał, łącznie z nadzieją. Śmierć wobec ludzi jest bezlitosna. Kochanowski wiązał ze swym dzieckiem ambitne plany. Mianowicie chciał, by podobnie jak on, zajęła się poezją. W „Trenie VI” poprzez użycie apostrofy „Ucieszna moja śpiewaczko! Safo słowieńska!” porównał Urszulkę do słynnej Safony. Jednak kryzys się pogłębia. Poeta czuje się jakby został zepchnięty z ostatniego stopnia. Jego filozofia runęła. Kochanowski wątpi w miłosierdzie Boga, nie będąc pewnym tego, że Urszula jest w niebie. Twierdzi, że tym światem nie rządzi Sprawiedliwy Pan, lecz jakaś inna tajemnicza siła. Bycie humanistą, zdobywanie wiedzy przez całe życie nie ma sensu, gdyż nawet mędrca – człowieka cnotliwego w każdej chwili może spotkać śmierć. Jednak dzięki spotkaniu we śnie ze swoją matką Kochanowski wraca do poprzedniego stanu.
W „Pieśni XXIV”, która jednocześnie kończy zbiór ksiąg wtórych, poeta zwraca się do swego przyjaciela Piotra Myszkowskiego, by ten nie płakał po jego śmierci. Kochanowski twierdzi, że on sam właściwie nie umiera, gdyż wie o nim cały świat. Poeta doskonale zdaje sobie sprawę, że dzięki swemu niebywałemu talentowi, pozostanie na zawsze w ludzkiej pamięci. Kochanowski opisuje swą przemianę w łabędzia, który jest symbolem poezji. Wiersze poety były źródłem wielu przydatnych rad dla człowieka, żyjącego podczas odrodzenia, choć również w dzisiejszych czasach możemy znaleźć wiele cennych wskazówek. Poezja Kochanowskiego jest, więc uniwersalna. Dlatego tak wybitnego człowieka nigdy się nie zapomni. Pomimo upłynięcia ponad czterech wieków, Kochanowski nadal uważany jest za najwybitniejszego polskiego poetę.