„Quo Vadis”, o dziwo, skłoniło mnie do wielu refleksji co dla mnie jest nieprawdopodobne. W życiu przeczytałem kilkanaście książek ale żadna nie wywarła na mnie tylu wrażeń, żadna nie wciągnęła, żadna nie skłoniła do myślenia. Być może dlatego, że były to książki raczej przygodowe albo nie do końca je rozumiałem, też się takie zdarzały. Ale dziś w tym oto wypracowaniu związanym z powieścią Sienkiewicza chciałbym zwrócić szczególną uwagę na pewną myśl Petroniusza, a mianowicie: „Rzym był panem świata ale i wrzodem świata”. Czy to jest prawda? Kto przeczytał „Quo Vadis” pewnie się z tym zgodzi ale ja mam wrażenie, iż większość i tak nie wierzy, dlatego to w prosty sposób udowodnię.
Pod względem geograficznym Rzym praktycznie nie panował nad światem, ale weźmy pod uwagę to, że Rzymianie nie znali całej kuli Ziemskiej. Co już odkryli to zdobyli a nawet nie podbite tereny w jakiś sposób były zależne od tego państwa, choćby handlowo. To właśnie czyniło naród rzymski panami świata, swego świata.
Imperium Nerona niestety nie było rajem, sam władca był ucieleśnieniem zła, choć niektórzy powiedzieliby, że głupoty. Właściwie to nie cezar rządził tylko jego doradcy, miedzy innymi Tygellinius. To właśnie on podpalił miasto by przypodobać się swemu panu. Nie tylko w gronie imperatora panowały układy ale wszędzie gdzie pieniądz wyznaczał granice przyzwoitości i moralności. Prawie nikt nie dostrzegał, iż największym wrogiem imperium są ludzie nim rządzący.
Rzym oparty był na przemocy, na okrucieństwie, o którym nawet barbarzyńcy nie mieli żadnego pojęcia, na zbrodniach i szalonej rozpuście. Imperium zmierzało ku zagładzie, a za sobą na smyczy prowadziło inne narody.