Wzmacnianie i podtrzymywanie relacji polsko- gruzińskich to nawiązanie do kierunków polityki zagranicznej drugiej Rzeczypospolitej z lat 1918-1939. Zwłaszcza pierwszy okres niepodległości, tzn. lata dwudzieste, obfitował w te relacje. Na samym początku, tj. w latach 1917-1920 Gruzja i Polska były w podobnej sytuacji, to znaczy po ogłoszeniu niepodległości musiały jej bronić przed bolszewicką inwazją. Polsce to się udało, natomiast Gruzji nie.
Wedlug mojej opinii relacje polsko-gruzińskie są i tak już bardzo zarzyłe o czym mówi niedaleka historia, kiedy to Lech Kaczyński w ostatnich posunięciach politycznych i dyplomatycznych uniemożliwiły interwencję zbrojną Rosji w Gruzji. Interwencja ta ponoć była zaplanowana tuż po objęciu urzędu prezydenta Rosji przez Miedwiediewa na 8 lub 9 maja br. Nie doszło do niej głównie dzięki konsekwentnemu wspieraniu rządu Gruzji przez Łotwę, Estonię, Litwę i właśnie Polskę. Warto przypomnieć, że w obchodach rocznicy niepodległości Gruzji brał udział tylko Lech Kaczyński jako jedyny gość z zagranicy. Zagrożenie było naprawdę duże. Destabilizacja polityczna na Kaukazie mogłaby doprowadzić do poważnych problemów politycznych również w Europie. Na pewno wzmogłaby się ekspansja Rosji w Europie, w tym jej nacisk na Polskę. Zajęcie Gruzji przez Rosję to odcięcie Azerbejdżanu i Armenii od jakichkolwiek wpływów europejskich. Konsekwencją byłby coraz ściślejszy sojusz Rosji z Iranem. Oznaczałoby to także oskrzydlenie Ukrainy, która byłaby następną ofiarą Rosji. Potem byłaby nasza kolejka. Dlatego to Gruzja, chociaż odległa, jest ważna dla Polski i angażowanie się w utrzymanie jej niepodległości nie jest kaprysem prezydenta Kaczyńskiego, a ma dla nas kluczowe strategiczno – polityczne znaczenie.