„Życie jest tylko wtedy coś warte, tylko wtedy daje radość, kiedy jest służbą.”
Tezę tą chciałabym potwierdzić powołując się na treść książki A. Kamińskiego pt. „Kamienie na szaniec”.
Zacznę od krótkiego przybliżenia bohaterów powieści. Są to trzej młodzi chłopcy: Jan Bytnar, ps. Rudy, Tadeusz Zawadzki, ps. Zośka i Aleksy Dawidowski, ps. Alek. Teoretycznie każdy z nich różnił się od pozostałych, lecz przy bliższym poznaniu możemy stwierdzić, że wszyscy mieli takie same cele i wartości: niepojęty patriotyzm, wielką ambicję i chęć do walki z okupantem.
Chciałabym przedstawić teraz kilka argumentów, sytuacji potwierdzających moją tezę.
Wojna wybucha, kiedy młodzież z elitarnego, warszawskiego gimnazjum zdaje maturę. Nagle, we wrześniu 1939r. radość ze zdanego egzaminu duszą bomby, naloty, obstrzały... Wielu z nas w takiej sytuacji zabarykadowałoby się w swoim domu i czekało na śmierć. Lecz nie pełni chęci do życia i woli walki młodzi mężczyźni. Nie zgadzają się na niewolę, nie dają zastraszyć. Prowadzą potajemne samokształcenie, bo zdają sobie sprawę z tego, że wojna kiedyś się skończy. Ukazują przez to własną dojrzałość i odpowiedzialność. Działają w Małym Sabotażu, starając się ośmieszyć wojska niemieckie, pokazać siłę polskości. Mimo wszystkich trudów i natłoku zajęć są szczęśliwi. Czują się potrzebni Polakom i Polsce. Wiedzą, że już na tym etapie ich pracy narażają siebie i swoich bliskich na niebezpieczeństwo. Nie wahają się jednak ani chwili.
Schody zaczynają się dopiero wtedy, kiedy aresztowany zostaje Rudy. Kamiński pisze: „Rudy został aresztowany. (...) Chwilę potem zwoływali się jego przyjaciele. Byli poruszeni w najwyższym stopniu. Los uderzył w kogoś specjalnie im bliskiego. Czuli wzburzenie i pustkę, jakby coś się urwało, skończyło, uleciało...”
Widzimy, jak bardzo przyjaciele Rudego przeżywali jego aresztowanie. Byli ze sobą bardzo zżyci, toteż od razu podjęli decyzję o odbiciu Janka. Wszyscy razem przygotowują akcję pod Arsenałem, zakończoną dużym sukcesem. W czasie odbicia poważnie ranny zostaje Alek.
Gdy okazuje się, że stan Rudego jest bardzo kiepski, od łóżka przyjaciela nie odchodzi Zośka. I choć razem z Rudym przeżywa ten ból, widzi uśmiech na jego twarzy. Bytnar stara się ukryć swoje cierpienie i nawet nie wspomina o śmierci. Czeka na ulgę, ukojenie w bólu, które widzi tylko w niej. Na łożu śmierci prosi kolegów o przeczytanie wiersza Słowackiego. Te dwa wersy poematu nie pozostawiają już żadnych wątpliwości:
„ A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec ”
Rudy godzi się ze swoją śmiercią. Wie, że umiera w słusznej sprawie. Na przesłuchaniach nie wydał wspołpracowników. Swoją śmiercią ratuje życie wielu kolegów z Małego Sabotażu. W tym samym czasie śmiercią żołnierską ginie Alek.
Po odejściu dwóch najlepszych przyjaciół załamanie przechodzi Zośka. Wyjeżdża, lecz nie zapomina o służbie dla ojczyzny. Organizuje wciąż nowe akcje, a w ostatniej z nich ginie... Koledzy Zośki mówili że Tadeusz sam szedł po śmierć.
Mimo, iż każdy z nich zginął w tak młodym wieku, zrobili dla Polski więcej niż ktokolwiek inny. Nie działali w armii, wszystko organizowali sami, na własną rękę. Postawili na szali swoje życie i wolność ojczyzny. Poświęcili to, co mieli najcenniejszego, abyśmy my teraz mogli żyć w takiej Polsce, o jakiej oni tylko marzyli.
Służba to działanie dla jakiejś idei. Bohaterowie „Kamieni...” robili to niewątpliwie. Służyli Polsce. Czuli się spełnieni, potrzebni. Wiedzieli, czym ryzykują, ale nie zawahali się. Dlatego właśnie pamięć o nich nie zginęła i teraz nasze pokolenie powinno zadbać, by o historii tych trzech chłopców usłyszeli inni. Są dla nas wzorem, legendą.
Żyjemy już w innych czasach, ale ideały i wartości pozostały. Podążając za poczynaniami Zośki, Rudego i Alka również musimy się nauczyć, że życie jest coś warte tylko wtedy, kiedy możemy dać innym kawałek siebie. Oni potrafili. Potrafili pięknie umierać i pięknie żyć.