o można było usłyszeć chłopców sprzedających gazety, ekspedientów zamykających swoje sklepy i bawiące
się nieopodal dzieci. Niewiele było znaków, iż panuje okupacja .
Autor w pewnym momencie zauważył na Krakowskim Przedmieściu 15 lub 16
letniego chłopca. Szedł on najprawdopodobniej od Bednarskiej, dość nierozważnie, gdyż wyszedł zza ruszającego tramwaju. Młodzieniec stanął na małej wysepce która znajdowała się na środku drogi. Przed nim była jezdnia, a za nim ruch uliczne. Zaczął powoli iść w stronę ulicy nie odrywając oczu od czytanej książki i nie zwracając uwagi na to co dzieje wokół niego.
Nagle rozległ się pisk hamulców i opon. Auto gwałtownie zmieniło kierunek, zatrzymało się przed rogiem Trębackiej i cudem uniknęło wypadku. Narrator zobaczył, iż była to karetka gestapo i się tym zaniepokoił. Chłopiec usiłował ją jakoś ominąć i iść dalej niezauważonym. Jednak nie było to możliwe, gdyż z samochodu wyszło dwóch Niemców , którzy „zaprosili” młodzieńca do środka.
Zdawało się, że chłopiec jakby przepraszał za nieuwagę i tłumaczył się, że temu winna jest książka ... Wydawało się również, że obiecuje, iż nigdy więcej tak nie postąpi i następnym razem będzie bardziej ostrożny.
Gestapowiec zażądał od chłopca dokumentów. Po ich otrzymaniu, wepchnął go gwałtownym ruchem do auta. Słychać było tylko huk zamykanych drzwi i odjeżdżającą w stronę Alei Szucha niemiecką karetkę.
Autor zobaczył, iż miasto wciąż tętniło życiem. Kobieta przy ścianie sprzedawała cytryny,
dwaj panowie stający na przystanku zapalili papierosy , nieopodal dzieci przebiegały przez ulicę, a ludzie nadal spieszyli się do domów. Narrator stał tak jeszcze długo wypatrując jakby Michasia – autor tak nazwał chłopca z tego zdarzenia.
Nikt chyba poza nim nie zauważył tego zdarzenia i nikt poza nim nie miał dla Michasia współczucia.