Był wczesny ranek. Ciemnoszare chmury gęsto zasnuły lazurowe niebo aż po sam horyzont. wiał porywisty wiatr, przez co nasza chorągiew łopotała na wietrze. Nagle zza chmur wychyliło się słońce a wraz z nim Leciała grupa przecudnych i ogromnych ptaków. Wtem jeden z nich wylądował przede mną. Już miałem go dotknąć i wtedy właśnie zadzwonił budzik.