Na obrazie Herberta Jamesa Drapera widać łodź walczącą z morskimi falami, wiosłujących z wysiłkiem wioślarzy, przywiązanego do masztu mężczyznę i rozbawione piękne kobiety wchodzące do płynącej łodzi.
Fale zalewały łódź, która przy każdym uderzeniu wody zbaczała z kursu.Ramiona mnie bolały ale Odyseusz zabronił nam puszczać wiosła. Stał przywiązany do masztu, liny ciasno wpinały się w jego ciało. Tak chciał przetrzymać pokusę Syren, oprzeć się ich śpiewom. Nagle z wody wynurzyły sie ręce i mocno chwyciły za burtę. Po chwili do łodzi wśliznęła się piękna panna z ogonem rybim a za nią następna i potem jeszcze jedna. Tak pięknych dziewczyn nigdy nie widziałem. Były smukłe i zwinne a ich długie, bujne włosy spływały im po plecach aż do stóp!
To syreny, przed którymi ostrzegał nas Odys! Spojrzałem na niego. Jego widok przeraził mnie, Odyseusz szalał. Jego twarz wykrzywiona w grymasie raz wyrażała radość raz wściekłość. Szarpał się i coś krzyczał do mnie. Liny wrzynały się w jego ramiona, żyły nabrzmiały mu na skroniach! Byłem pewien, że za chwilę wyrwie maszt z pokładu i zatopi statek wraz z nami! Ale nic nie słyszałem, Odys zakleił mi uszy woskiem i zabronił słuchać jego próśb o wyswobodzenie.
A co z innymi wioślarzami? czy dadzą radę utrzymać kurs
statku?
wszyscy patrzyli z zachwytem na naszych gości i zdawali się nic poza nimi nie widzieć.
Mimo to wiosłowali a łódź powoli posuwała się naprzód.
Tymczasem Syreny uśmiechnięte siedziały na skraju łodzi i były tak piękne, że miałem ochotę rzucić wiosło i biec do nich.
Jednak trwoga przed morska topielą i śmiercią w odmętach była większa, spuściłem wzrok i z całych sił
wiosłowałem by jak najszybciej opuścić te zdradliwe wody.