Jak pokazuje nam zachowany do dnia dzisiejszego dorobek renesansowej literatury polskiej i europejskiej, wielu poetów tejże epoki wzorowało się, tworząc swoją twórczość, do dzieł antycznych. Nierzadko kontynuowali oni w ten sposób myśli wyznawane przez swoich antycznych poprzedników. Do poetów takich zaliczyć możemy Jana Kochanowskiego, który pisząc fraszkę „Na dom w Czarnolesie”, zainspirował się horacjańskim wierszem „O co poeta prosi Apollina”. W niniejszym wypracowaniu, po uprzedniej, dokonanej na lekcjach języka polskiego analizie obydwu utworów postaram się jak najlepiej przedstawić wartości wyznawane przez obydwu poetów.
Niewątpliwie zarówno Horacy, jak i Jan Kochanowski nie pragną od życia dóbr materialnych. Horacy podkreśla to już na wstępie, pierwszymi wersetami swojego utworu („O co poeta prosi Apollina (…) O, nie o bogactwa Tłustej Sardynii.”), natomiast Kochanowski rozciąga na całą swoją fraszkę, wyraziście akcentując, że pałace wykładane marmurem i pozłacane ściany posiadane przez innych nie są przedmiotem jego pożądania. Kolejnym wspólnym pragnieniem jest życzenie o zachowanie zdrowia i doczekania dobrej starości – wydaje się ono tym bardziej uzasadnione, że w momencie pisania tekstów obydwoje omawiani przeze mnie poeci młode lata mieli już za sobą, jesień życia zbliżała się więc do nich sporymi krokami. Horacy prosi ponadto, by jego ostatnie lata były „pełne pieśni”, można to więc interpretować jako życzenie czerpania pociechy z każdego mającego nadejść dnia. Nie brakuje też podkreślenia przywiązania do rodzinnych stron – o ile Horacy czyni to wymieniając nazwy poszczególnych regionów swojej ojczyzny (Kampania, Kalabria, Sardynia), o tyle Kochanowski swoje rodzime strony określa ogólnie „gniaźdem rodzinnym”. Oprócz tego obydwoje proszą swoich duchowych powierników o dobre pożywienie – „lekkie” (w przypadku Horacego) i „ućciwe” (u Kochanowskiego). Trudno jednoznacznie stwierdzić, co poeci mieli na myśli określając pożywienie tymi epitetami, domyślać się jednak możemy, że pragną, by wystarczyło im normalne, skromne jedzenie, nie kusiły zaś wielkie, rozpustnicze uczty.
Podsumowując wszystkie powyższe wartości, osoba znająca choćby podstawy zasad nauczanych przez antyczne szkół filozoficzne doktryn bez problemu stwierdzi, że stanowią one połączenie starożytnego stoicyzmu i epikureizmu. Tak też jest w istocie – wyznawane przez Horacego i Jana Kochanowskiego poglądy są odzwierciedleniem ich „poczciwych” charakterów i postaw – szukania pociechy w tym, co przyniesie los i nie domagania się od życia tego, co jest do niego jedynie zbędnym, a wręcz próżnym i niepotrzebnym dodatkiem.