Ogólne odniesienie Herberta do miologii:
Któż z nas nie lubił słuchać w dzieciństwie bajek? Fantastycznych opowieści, które zapierały dech w piersiach, by potem pojawić się w kolorowych snach, pachnących cynamonem i wanilią.
Zbigniewa Herberta od zawsze fascynowały przygody olimpijskich bogów. Król mrówek jest powrotem do krainy dzieciństwa, ale powrotem człowieka dorosłego, któremu obcy jest dziecięcy zachwyt mitologicznym światem.
Wydany pośmiertnie zbiór esejów poświęcony jest bogom greckim, ale nie - jak można by się spodziewać - tym ze szczytów Olimpu, lecz tym "zapomnianym", pokrzywdzonym, o których jakoś rzadko wspominają poeci, historycy, filozofowie. Zainteresowanie autora wzbudzają ci wszyscy, którzy cierpią, których wysiłek nie został doceniony, którzy giną gdzieś w mrokach niewiedzy, przytłoczeni sławą Zeusa, Posejdona czy Herkulesa.(...)
Herbert patrzy na mitologiczne postaci wbrew ustalonej tradycji. Według niego Narcyz "był pospolitym chłopakiem o wulgarnych rysach, nieczystej cerze, szerokich barach i długich kończynach", Tezeusz "zręcznym mordercą", a Minotaur "melancholijnym matołkiem". Tersytes "najbrzydszy wojownik przybyły pod Troję", ukazany przez Homera jako "tchórz, kłótnik, wieczny malkontent", u Herberta "wygląda" już zupełnie inaczej. Jego jedyną bronią było złorzeczenie, bunt bezsilnych - beznadziejny, ale właśnie dlatego zasługujący na podziw i szacunek - oceni go poeta.(...)
Każda opowieść Herberta zawiera ukryty sens. Przygody olimpijskich bogów są nieustannie zestawiane z tym co współczesne, bliskie człowiekowi XX wieku. I tak Ares odkrywa w sobie "skłonność do spisków, gangów i organizacji terrorystycznych", Narcyz do złudzenia przypomina "głuptasów z elektryczną gitarą lub filmowych bohaterów, poszukujących daremnie sensu życia na dnie pustej duszy", a Kleomedes mógłby "liczyć na nie byle jaką karierę w teatrze absurdu". Herbert daje nam takich bogów, na jakich zasłużyliśmy.
Mit jest historią na tyle pojemną, obfitującą w sensy naddane, że umożliwia poznanie świata współczesnego. Minęły wieki, a człowiek wciąż popełnia te same grzechy, tak samo cierpi, nieustannie snuje plany poprawy swojego losu. Zagubiony, może sięgnąć po zbiór esejów Herberta, żeby przekonać się, iż w swoich marzeniach, strachu i cierpieniu nie jest odosobniony.