Główny bohater powieści, pełen wzniosłych ideałów młody człowiek, nie potrafi przejść obojętnie wobec drażniących go przejawów rzeczywistości. Stale ma więc okazję demonstrować swoje stanowisko w danej sprawie. Podejmuje działania, które są wyrazem jego dobrze przemyślanych poglądów, bez względu na to komu i jak się tym narazi. Bezkompromisowa postawa doktora Tomasza zniechęca do niego kolejnych pracodawców. Kiedy konflikty przybierają na sile, bohater musi odejść. W każdym nowym miejscu kolejny raz podejmuje pracę zgodną z jego życiowym powołaniem – jako lekarz chce otoczyć opieką medyczną zaniedbane grupy biedoty i szerzyć oświatę prozdrowotną. W imię tych racji gotów jest walczyć ze wszystkimi przeciwnikami. Rodowód doktora Judyma Działalność na rzecz nędzarzy i wielkie poświęcenie Tomasza są wpisane w jego życie jako misja, której nie może odrzucić ani zaniedbać. Wynika to ze świadomości własnego rodowodu. Już w pierwszym rozdziale powieści, podczas spotkania w Luwrze z bogatą ziemianką panią Niewadzką i jej towarzyszkami, Judym ujawnia, jakie są jego korzenie. Demonstracyjnie i stanowczo oświadcza, że pochodzi z Warszawy i jest synem szewca, agresywnego pijaka. Bohater stale ma w pamięci obraz i zapach obskurnej izby, wyniszczenie i chorobę matki, zachowanie ojca alkoholika, dlatego zawsze pozostanie wrażliwy na takie widoki. W rozmowie z Wiktorem ujawnia swoją drogę do „kariery”, którą ułatwiła mu ciotka prowadząca swobodne życie towarzyskie. Wszelkie domowe usługi, bicie, wypędzanie, możliwość rozłożenia siennika i odpoczynku dopiero wtedy, gdy goście ciotki opuścili mieszkanie – to była szkoła życia, której nigdy nie zapomni. Dzięki swojej wielkiej pracowitości i finansowej pomocy ciotki zdobywa wykształcenie średnie i kończy studia medyczne. Ów awans stał się dziełem przypadku i ogromnego samozaparcia Tomasza, który jednak nigdy nie będzie mógł zapomnieć o swoim pochodzeniu. Żyje w wielkim kompleksie, ale demonstracyjnie przyznaje się do własnego rodowodu. Gdziekolwiek się pojawia, Judym natychmiast zauważa krzywdę i nieszczęście ludzkie. Jakaś wewnętrzna potrzeba zmusza go do reakcji, stale przypomina, w jakim środowisku sam się wychowywał. Ta sama nieodparta siła skłania go do całkowitego wyrzeczenia się szczęścia osobistego, które mogłoby zniweczyć jego życiową misję. Czuje się odpowiedzialny za los tych ludzi, który przecież sam mógłby teraz dzielić, gdyby nie owa pomoc ciotki. Otrzymałem wszystko, co potrzeba... Muszę to oddać, com wziął. Ten dług przeklęty... Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. Odczyt i reakcja warszawskich lekarzy Prośbę o referat o stanie higieny we Francji Judym wykorzystuje, by w środowisku elity medycznej Warszawy przedstawić stan rzeczy w kraju i zarazem proponuje program przezwyciężenia tej katastrofalnej już sytuacji. Autor odczytu korzysta przy tym z własnych obserwacji poczynionych w Paryżu i w Warszawie. Tomasz rzetelnie i konsekwentnie ukazuje warunki życia biedoty w mieście i na wsi (ciasne wilgotne mieszkania, brak środków do utrzymania higieny, brud, choroby, złe odżywianie, brak oświaty medycznej i profilaktyki). Chociaż takie „nieestetyczne treści” rażą zebrane towarzystwo, młody lekarz kontynuuje wypowiedź, wskazując kto i w jaki sposób może, a nawet ma obowiązek, pomóc biedakom, często cierpiącym i schorowanym. Judym uważa, że to lekarze powinni kształtować nawyki higieniczne, bezpłatnie leczyć tych, których na pomoc medyczną nie stać, docierać do potrzebujących, zwalczać przyczyny chorób poprzez szeroko pojętą profilaktykę. Oskarżycielskie słowa, że pomoc medyczna adresowana jest tylko do ludzi bogatych, uderzają wprost w licznie zgromadzonych, dobrze prosperujących lekarzy. Entuzjasta pracy na rzecz najbardziej potrzebujących stara się zachęcić do zjednoczenia sił i podjęcia właściwych kroków, by zmienić skandaliczną sytuację. Chociaż poglądy Judyma zostały wsparte konkretnymi drastycznym i przykładami, lekarze zebrani w wytwornym domu doktora Czernisza nie tylko nie popierają proponowanego programu, ale uznają go za idealistyczne pomysły marzyciela, który – nie wiadomo dlaczego – chce poprawiać byt i leczyć bezdomnych. Zbulwersowany znieczulicą ludzi, powołanych z racji zawodu do ochrony zdrowia i życia każdego człowieka, trzecią część referatu Tomasz zachowuje dla siebie. Wobec tak jawnego oporu i lekceważenia nie ma odwagi jej wygłosić. Program pomocy ubogim zakorzeniony w ideologii pozytywizmu nie był niemożliwy do realizacji w tamtych warunkach, wymagał jednak systemowego współdziałania lekarzy i rezygnacji z własnych dochodów. W tym sensie okazał się jakimś naiwnym romantycznym idealizmem. Znamienne, że zdruzgotany bohater nie odstępuje od swoich racji. Nie mając pacjentów, wyjeżdża ostatecznie z Warszawy, ale nie rezygnuje z realizacji własnych ideałów w nowym miejscu pracy. Praktyka lekarska i działalność społeczna w Cisach Mimo warszawskich niepowodzeń Judym z wielką pasją przystępuje do pracy w Cisach. Szybko zapoznaje się z warunkami pobytu w zakładzie leczniczym oraz realiami życia w czworakach. Od podstaw organizuje szpital dla ludności (reaktywuje zarzuconą ideę nieżyjącego właściciela Cisów, pana Niewadzkiego). Stara się o przeniesienie czworaków w zdrowsze miejsce, by zapobiec rozwojowi chorób dokuczających biedocie. Upowszechnia wśród ubogich zasady higieny (mieszkają w strasznym brudzie razem ze zwierzętami, nieodpowiednio się odżywiają). Ważnym etapem działalności Judyma w Cisach jest program podniesienia zdrowotności kurortu, który w gruncie rzeczy jest wylęgarnią chorób. Przyczynę takiego stanu rzeczy lekarz upatruje w wilgotności utrzymującej się za sprawą ozdobnych sadzawek, stawu i basenu, w których rozpleniają się nadmiernie wodorosty, gniją spadające z drzew liście i rozmnażają się bakterie chorobotwórcze. Kolejnym etapem prac powinno być według Judyma podniesienie dna rzeki i osuszenie łąk. Jak widać, starania Tomasza znowu wynikają z troski o los ubogich mieszkańców Cisów oraz bogatych kuracjuszy. Przemyślany plan działań budzi jednak opór miejscowych decydentów. Nie tylko obawiają się wydatków finansowych, ale nie chcą w ogóle jakichkolwiek zmian – cenią sobie spokój i stabilizację. Reprezentują marazm ludzi wygodnych, starszych, których drażni przedsiębiorczość i nadmierna aktywność młokosa. Jakim prawem wydaje mu się, że lepiej od nich, którzy od lat mieszkają w tej miejscowości, wie jak należy postępować? Dlaczego ośmiela się dyktować im co powinni zrobić? Urażona ambicja nie pozwoli ustąpić nawet wobec ostrego protestu przeciwko zatruwaniu wody, z której korzystają chłopi. „Szewska pasja” ogarnia tego szewskiego syna, który za wszelką cenę chce ratować zdrowie mieszkańców czworaków. Wrzucenie Krzywosąda do stawu kończy społeczną misję Judyma w Cisach. Tu znowu bohater pokazał swoją bezkompromisowość w walce ze złem Program podniesienia zdrowotności oparty na rzetelnych obserwacjach i zdobytej wiedzy byłby zapewne szansą tego miasteczka – rozrost kurortu przyniósłby może wielkie dochody, zaś miejscowi chłopi przestaliby chorować. Tak dobrze rozwinięta przy pomocy Joasi praca szpitala znowu stanie pod znakiem zapytania – niewygodny lekarz, traci posadę i musi wyjechać. Postawa wobec robotników Zagłębia Wydawałoby się, że pasmo dotychczasowych klęsk nauczyło już Judyma bierności i wygody. Tymczasem przybycie do Sosnowca i pobyt na Śląsku znowu mobilizuje jego siły do aktywnego działania na rzecz biednych, zapracowanych, zmęczonych ludzi. Obserwowane obrazy brudu, zniszczonej działaniem przemysłu przyrody, utrudzonych, zaniedbanych ludzi mieszkających i pracujących w bardzo trudnych warunkach, wykorzystywanych do najcięższych prac i źle opłacanych, przypominają Tomaszowi jego dzieciństwo i moralne n zobowiązanie wobec klasy, z której się wywodzi. Przeraża go tłum oczekujących na pomoc medyczną, ale przecież sam czeka na tych ludzi i chce im służyć. Judym pamięta o swojej misji, ale też nie może zapomnieć o Joasi pozostawionej w Cisach. Mimo miłości do niej i jakże ludzkiego marzenia o osobistym szczęściu nie pozwala sobie na troskę o siebie samego – cóż, że przy tym cierpi także ukochana kobieta. Różnice klasowe między nimi oraz obawa, że rodzina zniszczy w nim społecznikowską pasję, zmusi do zarabiania na utrzymanie, skłaniają do trudnej, ale w przekonaniu bohatera koniecznej decyzji. Wewnętrzne rozdarcie Judyma podkreślone symbolicznym obrazem sosny o rozdwojonym korzeniu jest stanem, w którym bohater rozpocznie samotną, ale konieczną walkę o poprawę bytu górników. Ja muszę rozwalić te śmierdzące nory Nie będę patrzał jak żyją i umierają ci od cynku. [...] Ja jestem z motłochu, z ostatniej hołoty Ty nie możesz mieć wyobrażenia, jaki jest motłoch. [...] Jesteś z innej kasty ... Przyszłość Judyma jest otwarta i niesprecyzowana. Wiadomo jednak, że już ma nowy plan działania – zlikwidowanie cuchnących nor jest jego celem. Dotychczasowe losy bohatera i uporczywa, nieugięta postawa poświęcenia na rzecz poprawy bytu ludzi z nizin społecznych pozwala czytelnikowi mieć pewność, że Judym nigdy nie ustąpi. Z postaci tej bije jakiś szczególny patos bezkompromisowości, ofiarności, owej „szewskiej pasji” skierowanej przeciwko złu.