Według mnie lepszą balladą jest "Świteź". Moje zdanie warunkuję tym, że jest ona bardziej tajemnicza. Opowiada ciekawą, fantastyczną historię o mieście znajdującym się na dnie jeziora. Postać, którą złowili była tak opisana, że można łatwo ją sobie wyobrazić. Czytając to człowiek czuje się, jakby był zamknięty w szklanej kuli unoszącej się nad taflą wody, skąd obserwuje całe zamieszanie. Ponadto daje nadzieję, że Bóg zawsze wysłuchuje nasze prośby i pomaga nam.
Nie wiem czy dobre, ale coś zawsze jest ^^