Sonet ten jest skonstruowany na zasadzie zestawienia dwu wypowiedzi o Czatyrdahu: Pielgrzyma i jego krymskiego przewodnika Mirzy. „Pierwotny tytuł: Na widok Czatyrdahu – W stepie za Kozłowem wskazuje, że tworzywa do tajemniczego obrazu dostarczyły poecie wrażenia odbierane w czasie wędrówki prowadzącej przez stepy Kozłowa.
Pielgrzym jest czytelnikiem symbolicznego pisma natury. Jest dociekliwy, śmiały. Jest jednym z tych, którzy ośmielają się badać zakryte dla oczu ludzkich tajemnice. Nie oswoił się on jeszcze z krymską rzeczywistością, ale z każdą chwilą jest bogatszy o wiele doświadczeń. Tamtejszy świat powoli opanowuje sfery jego myśli, dlatego w swojej wypowiedzi przywołuje Allacha, uważanego przez tubylców za stwórcę wszystkiego. Zaczyna on myśleć innymi kategoriami, gdyż nie jest on tylko zaciekawionym obserwatorem, skłonnym do wyrażania zdziwionego zachwytu, ale podróżnikiem romantycznym. Rodzi się w nim pragnienie przekroczenia granic natury, zrzucenia jej więzów.
Ową granicą zdaje się być właśnie Czatyrdah. Ten twór natury jest dla Pielgrzyma czymś obcym, nieznanym, tajemniczym, stąd jego wizja przybiera różne kształty: postawionego „ścianą morza lodu”, czy też anielskiego tronu odlanego „z zamrożonej chmury”, olbrzymiego muru przegradzającego nieboskłon, a następnie: „pożaru Carogrodu” i „latarni”, którą Allach oświetlił niebieskie szlaki „żeglującym światą”. W opisie tym użyte są liczne metonimie, które pozwalają zobrazować wielorakość doznań Pielgrzyma.
Czatyrdah stanowi lodową granicę, mur dźwignięty z ćwierci lądu. Przekraczanie tej granicy, wdzieranie się na szczyt jest symbolicznym szturmowaniem absolutu, mijaniem kolejnych kręgów dzielących człowieka od nieskończoności, bowiem „romantycy wierzyli, że za granicami natury rozpościera się ta dziwna sfera, którą epoka zwykła nazywać absolutem, a która mogła być także utopią pełnej wolności, zupełnego wyzwolenia.”
W sonecie tym użyta jest nomenklatura morska. Czatyrdah jest dla podróżujących po stepie tym, czym latarnia dla statków żeglujących po bezkresnych morzu, „gdy noc chylat rozciągnęła bury”. „Mamy więc tu pięć kolejnych obrazów tego samego przedmiotu o charakterze hiperbolicznym. Są one skontrastowane ze sobą przez odmienne właściwości fizyczne i wzrokowe takich motywów, jak: lód, chmura, mury, a z drugiej strony: pożar, latarnia.” W wizjach tych królują dwie barwy: niebieska i złotoognista. Koloryt oparty jest na autentycznych realiach. Poeta kształtował wizerunek góry w konwencji baśniowej, wywodzącej się ze stylistycznej tradycji literatur wschodnich operujących chętnie hiperbolą.”
Wypowiedzią Pielgrzyma poeta nadaje formę pytań, które mają wywołać odpowiedź Mirzy oraz stworzyć określoną aurę tajemniczości. Pojawiają się też wykrzyknienia:
„Na szczycie jaka łuna! Pożar Carogrodu!”, które odzwierciedlają zachwyt Pielgrzyma. „Dlatego też w strofach następnych, łamiąc tradycyjną kompozycję sonetu, przeciwstawione jest widzeniu Pielgrzyma rzeczowe, oparte na doświadczeniu widzenie Mirzy.” Mirza był na Czatyrdahu. Wie, że na jego stokach leży śnieg.
„[...] tam dzioby potoków
I gardła rzek widziałem pijące z jej gniazda.”
U stóp tej góry biorą początek rzeki i strumienie. Przestrzeń ta może się stać najdoskonalszym źródłem poznania niezgłębionych zamiarów Bożych, może kryć wiele odpowiedzi na dręczące Pielgrzyma pytania, bowiem na jej szczycie:
„[...] orły dróg nie wiedzą, kończy się chmur jazda”.
Tam człowiek jest bliżej Boga, niemalże z Nim obcuje, gdyż
„[...] nad [Mirzy] turbanem była tylko gwiazda”.
Już sam fakt, że z bliska można zobaczyć
„grom drzemiący w kolebce z obłoków”
Jest czymś niesamowitym. Błyskawice na niebie to zjawisko, które od wieków fascynowało ludzkość. „Wydawałoby się zatem, że poeta stworzył teraz realistyczny obraz góry, zbudowany na autentycznym doświadczeniu, że wbrew artystycznym wymogom pomieszał postawy i stylistykę wypowiedzi występujących w tym sonecie bohaterów. Jednak Mirza, w swojej relacji, bardzo zresztą konkretnej, również wyolbrzymia obraz góry, otacza go aurą grozy i niesamowitości, nadaje mu pewien filozoficzny sens.” Metonimie (np. „kolebka z obłoków”), animizacje (np. „grom drzemiący”) i hiperbolizacje to środki poetyckie, które pozwoliły poecie na uświadomienie Pielgrzymowi istnienia tajemnej bariery, której człowiekowi przekraczać nie wolno. „Wejście na szczyt jest wtargnięciem w inny świat: zimny, tajemniczy, groźny i obcy. Po tak skonstruowanym obrazie Mirza objawi dopiero Pielgrzymowi: To Czatyrdah. Na co Pielgrzym urzeczony własnymi wrażeniami i przejęty opowiadaniem Mirzy odpowie niby górskie echo pełnym zachwytu i przerażenia wykrzyknikiem: Aa!! Do tego końcowego wykrzyknika prowadzi bowiem cały skonstruowany w sposób niemalże barokowy zestaw obrazów, cała kompozycja sonetu. Rozszerzając tradycyjną dla sonetu liczbę wersów o dwa dodatkowe, zamknął poeta efektowny obraz góry krótkim stwierdzeniem Mirzy i wykrzyknikiem Pielgrzyma, a nie orientalną metaforą. Uniknął w ten sposób przeładowania sonetu efektami obrazowo – stylistycznymi.”
Mickiewicz uczynił w utworze naturę potężną i wspaniałą, aby wydobyć jej charakter numinotyczny, święty i boski, głęboko poruszający wrażliwość człowieka jak każde obcowanie z sacrum. Natura jest partnerem człowieka i jego przeciwnikiem, gdyż tylko poprzez nią możemy osiągnąć nieskończoność, absolut, lecz równocześnie przygniata nas swoim ogromem, niedostępnością, przepychem i krasą. W tym sonecie triumfują w pełni artystyczne nowatorstwo i romantyczne przekonanie o niezwykłości i tajemniczości świata przyrody.